Tylko członek zarządu spółdzielni mieszkaniowej i 2 inne osoby mogą korzystać z parkingu przy bloku przy ul. Wróblewskiego w Puławach.
Słupki i łańcuchy wokół niewielkiego parkingu przy ul. Wróblewskiego 17 pojawiły się kilka tygodni temu. I się zaczęło. - Byłem na urlopie, a kiedy wróciłem, zobaczyłem ogrodzony teren i kłódkę. Poprosiłem prezesa o klucz, żebym także mógł parkować tam swój samochód. W końcu również jestem członkiem spółdzielni, do której należy ten teren. Ale prezes mi odmówił - opowiada mieszkaniec osiedla (nazwisko do wiadomości redakcji).
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Współdom” (należy do niej tylko blok przy Wróblewskiego 17) tłumaczy, że ogrodzenie się pojawiło, żeby uporządkować teren. - Zdarzało się, że nie parkował tu nikt z naszego bloku, tylko z Wróblewskiego 19. Poza tym, był utrudniony dojazd, bo stawało znacznie więcej samochodów niż powinno - tłumaczy Zdzisław Kowalczyk.
Dlatego władze spółdzielni zgodziły się, żeby jeden z członków zarządu wraz z dwoma innymi osobami ogrodzili skrawek terenu spółdzielni. I teraz tylko oni mogą tam stawiać auta. Zdaniem prezesa dlatego, że wykonują najwięcej prac społecznych i im się należy.
Parkujący na spornym parkingu członek zarządu Współdomu nie widzi nic złego w tym, że z tego miejsca mogą korzystać tylko wybrani. - Mówiliśmy wielokrotnie, że jak ktoś chce, to może sobie zbudować parking. Teraz też jest taka możliwość, jest jeszcze dużo miejsca - uważa Mieczysław Pyrgiel.
Pyrgiel ma na myśli trawnik koło bloku. Ale utwardzenie tego terenu i ewentualna wycinka drzew na pewno kosztowałyby znacznie więcej niż postawienie kilku słupków i rozciągnięcie łańcucha.
Decyzji o oddaniu za darmo wspólnego parkingu we władanie trzech osób nie podjęło walne zgromadzenie, a rada nadzorcza spółdzielni. - Nie ma w tym nic złego - uważa Sabina Ałasa, przewodnicząca rady.
Rozmawialiśmy z nią przed blokiem. Przyłączył się do nas inny członek spółdzielni. - Jak już zrobiliście parking prywatny, to napiszcie na tabliczce czyj on jest. Bo przecież każdy tu wjechać nie może - mówił poirytowany mężczyzna.
Były też i takie wypowiedzi: Ja już się domyślam, kto poszedł z tym do prasy. Skoro on tak z nami zaczyna, to ja poinformuję policję, że zakłóca spokój i pije alkohol w samochodzie pod blokiem - zapowiedziała kobieta, która też dołączyła się do rozmowy.