Sądowi pracownicy administracyjni biorą masowe zwolnienia lekarskie. W Sądzie Rejonowym w Puławach ich absencja sięga już 60 proc. W trybie awaryjnym w rolę protokolantów wchodzą sami sędziowie i ich asystenci
Rośnie liczba pracowników Sądu Rejonowego w Puławach, którzy zdecydowali się na skorzystanie ze zwolnień lekarskich. W poniedziałek tę formę cichego protestu wybrało 58 proc. pracowników administracyjno-biurowych, w tym protokolantów. We wtorek na zwolnienie poszła kolejna osoba, więc absencja wzrosła do 59 proc. Akcja przybiera na sile, w związku z czym z wokandy spadają kolejne rozprawy.
– Z powodu nieobecności pracowników we wtorek w Puławach odwołano 10 posiedzeń, na których zaplanowano 64 sprawy. Kierownictwo sądu podjęło takie decyzje, by zagwarantować rozpatrzenie tych najpilniejszych, m.in. egzekucyjnych i aresztowych – informuje Krzysztof Szewczak, prezes Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
W trybie awaryjnym w rolę protokolantów wchodzą sami sędziowie, ich asystenci lub inni pracownicy, którzy jeszcze nie „zachorowali”. Tymczasowo dyrekotorzy sądów posiłkują się zatrudnianem na pewien okres osób znajdujących się na listach rezerwowych, zwycięzców konkursów itp.
Udało nam się dotrzeć do jednej z osób, która bierze udział w proteście. – Od kilku lat nie dostajemy podwyżek, a naprawdę ciężko pracujemy i często zostajemy po godzinach. Musimy protokołować rozprawy, wysyłać wezwania, zawiadomienia, przynosić akta. To odpowiedzialna praca, za którą nie otrzymujemy odpowiedniego wynagrodzenia. Zarabiamy niewiele więcej, niż wynosi minimalna krajowa – mówi kobieta.
Nastrojów wśród pracowników wymiaru sprawiedliwości nie poprawiły władze resortu, które zaproponowały im podwyżkę w wysokości 5 procent. – Taka propozycja jest dla nas uwłaczająca. Przecież to około 50-60 złotych. My się na to nie zgodzimy – podkreśla.
Jak wylicza, w tym zawodzie nawet najbardziej doświadczone osoby zarabiają dzisiaj ok. 3 tys. brutto miesięcznie, a rozpraw jest tak dużo, że w obawie przed ich odwoływaniem, wielu pracowników przychodziło do pracy z przeziębieniem. Niestety, ich sumienność, cierpliwość i ugodowość dotychczas nie zostały docenione. Dzisiaj liczą na to, rząd potraktuje nie gorzej niż protestujących nie tak dawno w podobny sposób funkcjonariuszy policji. Sądowi pracownicy biurowi do pracy mają wrócić za ok. 2 tygodnie.