Klient Poczty Polskiej z Puław stracił ponad 900 zł. Paczka, którą wysłał za pobraniem, dotarła do adresata. Ale
Artur Warda z Puław za pośrednictwem Poczty Polskiej wysłał paczkę. W środku były książki i program komputerowy. Całość warta w sumie 912,50 zł. Taką sumę miał zapłacić odbiorca przesyłki w Bytomiu. Paczka została wysłana z Puław w środę, 16 stycznia. - W sobotę odbiorca zadzwonił do mnie i powiedział, że przesyłka do niego dotarła i już za nią zapłacił. Pozostało tylko czekać na przelew pieniędzy przez Pocztę Polską na moje konto - opowiada Artur Warda.
Jednak minęło kilka dni, a pieniądze do klienta nie dotarły. Wyjaśnienia na poczcie nic nie dały. 30 stycznia pan Artur złożył więc reklamację. Po miesiącu dostał od Poczty Polskiej odpowiedź, że przesyłka została z Puław wysłana. "Natomiast adresat złożył oświadczenie, że reklamowaną przesyłkę otrzymał w dniu 19.01.08 uiszczając osobie doręczającej kwotę pobrania” - napisała w odpowiedzi na reklamację klienta Agnieszka Kasprzak z Poczty Polskiej.
Jednocześnie poczta poinformowała klienta, że zgodnie z regulaminem dostanie odszkodowanie. Dokładnie... 81 zł. - Czyli jestem w plecy ponad 800 złotych.
Rozumiem, że przesyłka może zaginąć, ale tutaj ewidentnie ktoś sobie przywłaszczył moje pieniądze - denerwuje się pan Artur.
Rzeczniczka Poczty Polskiej w Lublinie początkowo nie chciała uwierzyć, że historia przedstawia się tak, jak opisuje ją klient. - Przecież za przywłaszczenie pieniędzy grozi postępowanie dyscyplinarne - dziwiła się Elżbieta Mroczkowska.
Ale po sprawdzeniu sprawy przyznała, że rzeczywiście pieniądze gdzieś zaginęły. - Prawdopodobnie doszło do nadużycia i defraudacji. Sprawa została już przekazana do organów ścigania - informuje Mroczkowska. - A klientowi radzę złożyć odwołanie do drugiej instancji.
Pan Artur tak też zrobił. - Liczę, że mimo wszystko uda się odzyskać pieniądze. Ale z usług Poczty Polskiej już zrezygnowałem. Od teraz przesyłki wysyłam jedynie za pośrednictwem firm kurierskich.