W przyszłym roku mieszkańców Puław czekają podwyżki opłat za wywóz śmieci. Pierwsza propozycja komisji zakładająca stawkę nawet 18 złotych za osobę w domkach jednorodzinnych została odrzucona przez komisje rady miasta. Prezydent zapowiedział przygotowanie nowego projektu uchwały.
Dzisiaj zasada rozliczania jest prosta – każda osoba, bez względu na rodzaj mieszkania, płaci 10,5 lub 16 złotych (za niesegregowane), a większe rodziny mają limit ustalony na 40 złotych miesięcznie. Od nowego roku będzie inaczej i prawdopodobnie drożej. Komisja powołana przez prezydenta zaproponowała, żeby o wysokości stawek decydowało miejsce zamieszkania. I tak, według tego projektu, osoby z bloków miałyby płacić 14 złotych, a mieszkańcy domków – 18 złotych miesięcznie. Przy dwóch osobach stawki miały wynosić odpowiednio 28 i 36 złotych, a przy trzech i więcej 42 i 54 złote. Jeszcze poważniej wyglądała propozycja cennika dla osób niesegregujących śmieci, którym miasto chciało zafundować stawkę 36 złotych od osoby miesięcznie.
Zdaniem większości radnych, to za dużo. W obliczu sprzeciwu m.in. komisji gospodarki i budżetu, prezydent Janusz Grobel wycofał projekt uchwały z porządku obrad czwartkowej sesji. Radnym wkrótce ma zostać przedstawiony nowy, łagodniejszy dla mieszkańców miasta. Problem w tym, że samorządowcy o podwyżkach nie chcą słyszeć.
– My chcielibyśmy przede wszystkim uszczelnić system, bo obecnie około 20 procent klientów nie płaci w ogóle, a 10 procent z tymi opłatami zalega. Nie może być tak, że tę dziurę będziemy łatać podwyżkami dla osób, które regularnie płacą – mówi radny Artur Kwapiński (PiS), który zapowiada, że jeśli nowy projekt nie zostanie zaakceptowany przez radę, ta może przygotować autorską uchwałę, bez oglądania się na urzędników.
Przeciwko znacznym podwyżkom opłat jest także radny Paweł Maj. – Przedstawiona propozycja podwyżek drastycznie uderza po kieszeni mieszkańców, a tak być nie może. Jeśli stawki będą za wysokie, część osób ucieknie z systemu i w ogóle nie będzie płacić – uważa samorządowiec.
– Podwyżki wynikają m.in. z rosnących opłat za składowanie odpadów, które w przyszłym roku będą niemal dwukrotnie wyższe, a w 2020 roku ponad trzykrotnie – wyjaśnia Tomasz Wadas, prezesa Zakładu Usług Komunalnych w Puławach. – Poza tym zgodnie z nowymi przepisami, musimy oddzielnie zbierać surowce, co oznacza, że ilość kursów śmieciarek wzrośnie o 30 procent – dodaje.
Problem w tym, że w Puławach tylko pewna część odpadów nadaje się do segregacji, a samych mieszkańców, szczególnie z budynków wielorodzinnych, trudno zmotywować, by nie mieszali papieru, plastiku i szkła. Ponadto, żeby nie zapełniać składowiska (którego nie można powiększyć), część odpadów już teraz jest wywożonych z miasta, za co również płaci spółka. Koszty ograniczyłoby powstanie nowoczesnej spalarni, ale to byłby koszt 40-50 mln złotych. – Chcielibyśmy ją zbudować, ale ministerstwo wygasiło ten projekt – informuje Wadas, tłumacząc, że władze centralne postawiły na odzyskiwanie surowców, cofając jednocześnie pieniądze na nowe spalarnie. – Szkoda, bo nie wszystko nadaje się do odzyskania – zaznacza prezes ZUK.
Ostatecznie, o tym, ile w przyszłym roku zapłacimy za śmieci, zdecyduje rada miasta, która może przyjąć lub odrzucić nowy projekt uchwały, jaki ma zostać przedstawiony przez prezydenta.