Powołanie samorządowej instytucji kultury może okazać się niemożliwe – pisze prezydent Puław do marszałka województwa. Wszystko przez bardzo wysokie koszty rocznego utrzymania placówki, sięgające 2 mln złotych. Chodzi głównie o pieniądze dla IUNG i Fundacji Czartoryskich
Dzisiaj Muzeum Czartoryskich nadal jest filią Muzeum Nadwiślańskiego należącego do Urzędu Marszałkowskiego. W związku z prowadzonym projektem unijnym, nie płaci IUNG-owi (właścicielowi osady pałacowo-parkowej) za wynajem (opłaca tylko media). Poza tym Fundacja Czartoryskich bezpłatnie użycza puławskiej placówce część swoich zbiorów. Projekt unijny skończy się jednak wraz z 2018 rokiem. Od 2019 roku, IUNG będzie żądał opłat za korzystanie z zabytkowych budynków, na które Muzeum Nadwiślańskiego nie stać. W związku z tym Muzeum Czartoryskich prawdopodobnie przestałoby istnieć. Pomocną dłoń wyciągnęły Puławy, które zadeklarowały przejęcie filii Muzeum Nadwiślańskiego i przekształcenie go w miejską placówkę kultury.
Niestety okazało się, że koszty utrzymania muzeum mogą być znacznie wyższe, niż początkowo sądzono. Oprócz kosztów dzierżawy pomieszczeń dla IUNG, trzeba doliczyć także kilkaset tysięcy złotych rocznie dla Fundacji Czartoryskich. Właściciele zbiorów dotychczas nie chcieli opłat. Teraz zmieniło się jednak podejście spadkobierców książęcego rodu.
Negocjacje trwają, ale już pod koniec sierpnia prezydent Janusz Grobel wystosował pismo do marszałka województwa, w którym podkreślił trudności, z którymi boryka się miasto.
– Warunki przedstawione przez naszych partnerów (IUNG i Fundacja Czartoryskich - przyp. red.) są niemożliwe do spełnienia i wobec wyzwań, jakie czekają nasze miasto w najbliższym czasie, powołanie samorządowej jednostki kultury może okazać się niemożliwe. Miasta Puławy nie będzie stać na utrzymanie muzeum (...) – napisał.
Tymczasem dyrektor IUNG prof. Wiesław Oleszek twierdzi, że wysokość dzierżawy zaproponowanej miastu przez instytut od roku pozostaje na tym samym poziomie i nie ma żadnej możliwości jej obniżenia.
– Nie mogę tej ceny obniżyć, ani podwyższyć, bo ona wynika z operatu przygotowanego przez eksperta, rzeczoznawcę i jest podobna do tej, jaką zaproponowaliśmy innym dzierżawcom, jak ARiMR, czy Puławska Szkoła Tańca. Chcę też podkreślić, że nasz instytut przez ostatnie lata w funkcjonowanie tego muzeum już zainwestował i to niemało. Łącznie wydaliśmy na ten cel około 2,5 mln złotych, a pałac musi się samofinansować – mówi Wiesław Oleszek.
Pod uwagę brane jest jeszcze utworzenie muzeum w okrojonej wersji, z zmniejszą ilością sal wystawienniczych i eksponatów. Wiceprezydent Puław Tadeusz Kocoń przyznaje, że nie wszystkie zabytkowe obiekty będą musiały wejść w skład tego podmiotu. – Muzeum może nie objąć np. Domku Aleksandryjskiego, bo przy cenach, które nam zaproponowano, może nie być nas na to stać – podkreśla.