Urząd Miasta Puławy dementuje pojawiające się w mediach pogłoski dotyczące zamiaru wprowadzenia nowych ograniczeń w posługiwaniu się telefonami komórkowymi w miejskich szkołach. Jak się okazuje, nikt na razie nie rozważa takiej możliwości.
Paweł Wójcik z Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Puławy całą sprawę odbiera jako dziennikarski żart. – Pani prezydent Ewa Wójcik w luźnej rozmowie z jednym z dziennikarzy stwierdziła jedynie, że uzależnienie młodzieży od telefonów komórkowych to poważny problem. Zapewniam, że nie ma żadnego projektu ograniczeń ich używania. Żaden z pracowników UM nad takimi rozwiązaniami nie pracuje – wyjaśnia asystent prezydenta.
Pomysł, by odbierać dzieciom telefony miał być rzekomo rozwiązaniem problemu komunikacji między młodymi ludźmi, którzy coraz częściej zamiast tradycyjnej rozmowy wybierają SMS-y, czy facebookowy czat. Sztywny zakaz korzystania z komórek zdaniem pedagogów, nie byłby jednak najlepszym wyjściem.
– Ja zamiast zakazów wolałabym edukację. Powinniśmy raczej nakłaniać ich do tego, by próbowali zostawić te telefony np. na 4 godziny, w formie odwyku. Pokazać, że życie bez ciągłego patrzenia w ekran może być piękniejsze i że warto komunikować się w inny sposób – mówi Anna Antoń, pedagog szkolny w Zespole Szkół im. Jana Koszczyca Witkiewicza w Kazimierzu Dolnym.
Zwolenniczką dodatkowych ograniczeń w używaniu komórek na przerwach nie jest także Anna Błażejewska, pedagog z puławskiego ZSO nr 2. – Poziom hałasu na przerwach w naszej szkole sugeruje, że jednak młodzież ze sobą rozmawia. Gdyby naprawdę cały czas używali komórek, byłoby chyba znacznie ciszej. Nie dajmy się zwariować, przesada w żadną stronę nie jest dobra. rs