Głęboki basen przeciwpożarowy tylko czeka, aż jakieś dziecko się w nim utopi - alarmuje zaniepokojona mieszkanka Puław. Na terenie byłej jednostki wojskowej jest więcej takich niebezpiecznych miejsc.
Zaraz za Galerią Zieloną rozciągają się zrujnowane baraki z powybijanymi szybami. Nikt ich nie pilnuje i stały się jedynie miejscem spotkań dla osób nadużywających taniego alkoholu.
Kierując się dalej w stronę marketu Champion każdy może wejść na teren starego basenu przeciwpożarowego. Kiedyś musiała tu być brama, ale widocznie ktoś ją ukradł, bo wejścia nic już nie zagradza. Jak informuje napis na płocie, kąpiel jest tu zakazana, a sam basen ma 2,5 metra głębokości. - Dziecko, które wpadnie do środka, nie ma szans, żeby się stamtąd wydostać z powodu śliskich betonowych brzegów - przekonuje kobieta, która poinformowała nas o tym miejscu.
W Urzędzie Miasta ustaliliśmy, że basen znajduje się na terenach należących do Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii. - Teren rzeczywiście powinien być ogrodzony. Natychmiast poinformuję pracowników, aby się tym zajęli - mówi prof. Roman Bartoszcze, szef puławskiego ośrodka WIHE.
Po naszym telefonie interwencję w tym miejscu zapowiedziała też Straż Miejska. - Zaraz wyślemy tam patrol - zapewnia Robert Klimek, zastępca komendanta straży.
Ale nawet jeśli teraz pracownicy WIHE zainteresują się niezabezpieczonym basenem, wciąż straszyć będą byłe wojskowe baraki, które zostały sprzedane prywatnym inwestorom.
W Wydziale Geodezji Gospodarki Gruntami i Rolnictwa Urzędu Miasta nie chciano nas poinformować, kto jest ich właścicielem, zasłaniając się tajnością takich informacji.