„Starosta Popiołek dba o własny stołek”, „Przez Gorgola pacjentów niedola” – z takimi hasłami pojawili się związkowcy i pracownicy szpitala na demonstracji przed Starostwem Powiatowym w Puławach. Domagają się rezygnacji z pomysłu dalszych zwolnień grupowych w SP ZOZ.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Na godzinę przed sesją rady powiatu puławskiego przed budynkiem Starostwa Powiatowego w Puławach zebrało się kilkadziesiąt osób. Na czele pikiety stanęli związkowcy z SP ZOZ wspierani przez kolegów z innych zakładów pracy. Na transparentach mieli hasła krytykujące władze powiatu. Przynieśli też kukły członków zarządu powiatu oraz powiatowych radnych. Związkowcy mieli ze sobą też taczki, przekonując, że to właśnie w ten sposób należałoby wywieźć rządzącą powiatem koalicję PiS-PSL.
– Radni są jak kukły. Nie słyszą tego, co się do nich mówi. Jeżeli nie zmienią swojego postępowania, to ze szpitala zostanie tylko kamieni kupa – mówi Iwona Kęsik, przewodnicząca NSZZ Solidarność w SP ZOZ, która przypomniała zebranym o zwolnieniu 30 ratowników, wprowadzeniu dwuosobowych zespołów karetek oraz planowanym kolejnym zwolnieniom. – Dyrektor szpitala ryzykuje życiem i zdrowiem pacjenta – przekonywała.
– Być może to jest pierwszy krok do tego, żeby z tej jednostki powstała spółka prawa handlowego. Taka spółka niekoniecznie będzie leczyć, tylko prowadzić biznes. Nie powinniśmy do tego dopuścić – mówił Marian Król, przewodniczący zarządu regionu NSZZ Solidarność.
Odczytany został list do powiatowych radnych. „Oburza nas fakt, że tak bezkrytycznie przyjęliście program naprawczy przygotowany przez dyrektora Piotra Rybaka, którego głównym punktem, jak się okazuje, są zwolnienia grupowe pracowników szpitala. Nie zachowujecie się jak reprezentacji społeczeństwa, któremu powinniście służyć, ale jak jego władcy, którym wszystko wolno. Nie macie społecznego mandatu, by decydować o tym, kto ma żyć, a kto umierać”.
Pikietujący domagają się zablokowania realizacji programu naprawczego w celu oddłużenia szpitala. Największy niepokój związkowców wywołuje zapowiedź zwolnienia 140 osób, w tym około 60 pielęgniarek, a także położnych, salowych, techników oraz innych pracowników średniego i niższego szczebla. Nie zgadzają się też na zamknięcie pracowni patomorfologii.
Gdy sesja rady się rozpoczęła protestujący przynieśli na salę obrad transparenty i kukły, które położyli przed radnymi. Nie doczekali się jednak dyskusji na temat kondycji szpitala, bo koalicyjna większość postanowiła zwołać w tym celu sesję nadzwyczajną. Radni nie zgodzili się nawet na proponowane przez radnych Pawła Gajka i Andrzeja Mitruczuka zmiany w porządku obrad, by tematami dotyczącymi szpitala zająć się w pierwszej kolejności. W odpowiedzi zarząd i rządząca koalicja PiS-PSL przez mieszkańców została wygwizdana.
Związkowcy domagają się, by władze powiatu i dyrektor SP ZOZ na piśmie zagwarantowali im wstrzymanie zwolnień grupowych, przynajmniej do następnej sesji poświęconej szpitalowi. Takiego zapewnienia jednak nie dostali.
– Nie ma żadnego zagrożenia dla pacjentów, szpital pracuje na dobrym poziomie – zapewnia dyrektor Piotr Rybak. – Nie możemy już wstrzymać podjętych działań, bo to oznaczałoby upadek szpitala. Kończą nam się umowy kredytowe, zadłużenie sięga 68 mln złotych, z czego 18 mln to zobowiązania wymagalne – tłumaczy.
Planowane zwolnienia mają drastycznie ograniczyć koszty. A to ma być sygnałem dla instytucji finansowych, że puławskiego szpitalowi warto udzielić kolejnego kredytu.
Wciąż jednak nie wiadomo ile osób musi stracić pracę, żeby program naprawczy uznać za zakończony. Piotr Rybak twierdzi, że plany dotyczące zwolnienia 140 osób są aktualne tylko do września. Jesienią może nadejść kolejna fala redukcji etatów.