O potrzebach i planowanych zmianach w polskim systemie edukacji, podwyżkach płac i prestiżu zawodu nauczyciela rozmawiano w sobotę w Świdniku na spotkaniu pedagogów z wiceminister edukacji Joanną Muchą.
– W naszej edukacji będzie już tylko lepiej, naprawdę. Złe czasy odeszły w niebyt i już nie wrócą – zakomunikowała na wstępnie Mucha, oceniając m.in., że polskiej edukacji, która znalazła się w przepaści, potrzebna jest akcja ratunkowa „po strajku, wtłoczeniu 9 lat programu nauczania w 8 lat i złym traktowaniu nauczyciel”.
Według Joanny Muchy, żadna inna grupa zawodowa nie była tak źle traktowana przez poprzednią ekipię rządzącą, jak właśnie pracownicy oświaty. Dlatego właśnie podwyżki dla pedagogów są pierwszym etapem planu ratunkowego.
Drugi to odciążenie uczniów „przeładowanych materiałem i obowiązkami”. Zapowiedziała, że we wrześniu będą już gotowe „odchudzone” o ok. 20 proc. programy nauczania. Zapewniła, że wciąż trwają konsultacje w tej sprawie.
– To jest program ratunkowy, my jesteśmy cały czas na etapie programu ratunkowego. I tam mogą się znaleźć jeszcze błędy. Kolejne etapy będą na pewno te błędy minimalizować lub eliminować zupełnie – podkreśliła Joanna Mucha.
Odniosła się również do kwestii zadawania uczniom prac domowych. – Będziemy starali się wypracować taki jasny katalog, co jest pracą domową, a co jest zwykłą i normalnym procesem nauczania. Tak, żeby nikt nie miał tutaj wątpliwości: ani dziecko, ani rodzic, ani nauczyciel – zapowiedziała.
I dodała, że np. pisanie szlaczków, które ćwiczy motorykę ręki, czy też nauka wiersza na pamięć albo czytanie lektury za prace domowe uznawane nie będzie.
Wiceminister Mucha podkreśliła również, że dziecko ma przede wszystkim prawo do dzieciństwa, do spędzania kilku godzin po szkole na zabawie i relacjach z rówieśnikami.
– My dorośli jesteśmy pokoleniem transformacji, przyzwyczailiśmy się do tego, co niektórzy publicyści nazywają „kulturą zapieprzu”. Samych siebie przekonaliśmy do tego, że życie musi polegać na tym, żeby iść do pracy. Pracować w tej pracy, ze dwie albo trzy godziny na nadgodzinach, a potem wziąć jeszcze pracę do domu i wychowujemy nasze dzieci dokładnie w takim samym paradygmacie – oceniła Mucha i uprzedzała, że ten styl życia często prowadzi do depresji, braku sensu życia, czy prowadzi to do wypalenia zawodowego. Zaapelowała, by każdy zastanowił się, czy chce taki „kamyczek” dokładać naszym dzieciom.
Obiecała, że szkoła po zmianach przygotuje młodych ludzi do życia, nauczy kompetencji przyszłości, a nie klucza odpowiedzi. Ma też pomóc odnaleźć się w świecie ze sztuczną inteligencją. Podsumowała, że do transformacji edukacji niezbędne jest również podniesienie prestiżu zawodu nauczyciela.