Teomachia to gra karciana z lubelskiej Fabryki Gier Historycznych. Na razie ukazała się polska i niemiecka wersja. A wkrótce będzie też angielska - do 3 marca na Kickstarterze trwa zbiórka. Twórcy gry potrzebowali 20 tysięcy dolarów, a już zebrali prawie 94 tysiące. Rozmowa z Michałem Sieńko z Fabryki Gier Historycznych, wydawnictwa gier planszowych z Lublina
- Teomachia ukazała się w 2012 roku, jednak zanim pojawiła się na rynku, minęło sporo czasu od momentu rozpoczęcia prac nad grą do jej wydania. To było kilka lat. Autorami Teomachii są Kuba Wasilewski, Adam Kwapiński oraz Tomasz Bylina, trójka przyjaciół, których połączyła wspólna pasja, czyli projektowanie gier. Teomachia to ich pierwszy wspólny tytuł, który został wydany.
• O co chodzi w grze?
- Teomachia to gra karciana dla 2-4 graczy, w której każdy wciela się w mitologiczne bóstwo i walczy z bogami innych panteonów. Gracze posiadają żetony, które symbolizują ich wyznawców - te żetony służą do licytacji (tak jak w Pokerze Teksas Hold'em). Gracze dysponują różnymi kartami, np. kartami efektów, które między innymi wpływają negatywnie na innych graczy albo przynoszą korzyści osobie, które je zagrała. Ważne są także karty ataków zagrywane w fazie bitwy: kto zagra "mocniejsze” ataki, ten wygrywa dane starcie. W wyniku bitwy można stracić lub zyskać wiernych. Gracz, który straci wszystkich swoich wyznawców, przegrywa. W rozgrywce trwającej od pół godziny do półtorej godziny rozgrywa się ok. 10-20 bitew.
• Jak zostało przyjęte polskie wydanie gry?
- Bardzo dobrze. Średnia ocen to 8 na 10. Teomachia nie była może wielkim sukcesem komercyjnym, ale zebrała świetne opinie. Zwolenników nam przybywa, gra wciąż jest rozwijana. Zresztą w ogóle rynek gier karcianych i - szerzej - planszowych w Polsce sukcesywnie się rozrasta. Z roku na rok jest u nas wydawanych coraz więcej tytułów. Teraz jest to już kilkaset pozycji w ciągu roku.
• A ile osób gra w planszówki?
- Również coraz więcej. Jeśli miałbym szacować liczbę graczy w Polsce, to określiłbym ją na kilkadziesiąt tysięcy, a może nawet będzie to liczba z pięcioma zerami z tyłu. Moim zdaniem planszówki przyciągają przede wszystkim tym, że gramy wspólnie z ludźmi siedzącymi obok nas. W grach wideo zmagamy się z komputerem, albo z innymi online. W planszówkach ta interakcja jest zupełnie inna.
• Wróćmy do Teomachii. Po polskiej wersji pojawiła się niemiecka (Theomachie), teraz na Kickstarerze zbieracie pieniądze na wersję anglojęzyczną (Teomachy).
- Obie kampanie (niemiecka i amerykańska) pokazują, że jest popyt na gry planszowe. Widać to po wynikach obu zbiórek. W przypadku Kickstartera potrzebowaliśmy 20 tysięcy dolarów, a zebraliśmy już ponad 90 tysięcy. Spodziewaliśmy się, że pierwszą kwotę uzbieramy raczej bez problemów, ale tempo zbiórki nas mocno zaskoczyło.
• Co nowego pojawi się w Teomachy?
- Przede wszystkim będą nowe mitologie, czyli mitologia Cthulhu, inspirowana oczywiście twórczością H.P. Lovecrafta oraz mitologia egipska. Poza tym dojdą nowe karty ataków i efektów. Dodatki te w przyszłości chcemy także udostępnić w Polsce i w Niemczech, ale to kwestia drugiego półrocza tego roku. Będziemy się starać, aby gracze w Europie nie czuli się zapomniani.
• Teomachia nie jest pierwszą produkcją Fabryki Gier Historycznych.
- Zgadza się. Teomachia jest naszą drugą grą. Przed nią był "W Zakładzie. Lubelski Lipiec ‚80”. Dziś mamy już na koncie 6 wydanych gier. W planach mamy kolejne: w tym roku prawdopodobnie wydamy ok. 3-4 tytułów.