PGE Ekstraliga wielkimi krokami zbliża się do ostatecznych rozstrzygnięć sezonu 2023. Jak wyglądają szanse poszczególnych drużyna na zdobycie mistrzostwa Polski?
Sezon zasadniczy PGE Ekstraligi dobiega końca. W jego ramach pozostały jedynie dwie kolejki. Niemalże pewny jest już spadek Cellfast Wilków Krosno. Beniaminek odbił się od najlepszej ligi świata, choć z pewnością pozostawi lepsze wrażenie niż poprzednicy z Ostrowa. Nie będzie to miało jednak żadnego znaczenia przy ostatecznych rozstrzygnięciach i, jeśli nie wydarzy się cud, Wilki powrócą do 1 ligi.
Równie "nieciekawa" wydaje się sytuacja w czubie tabeli. Tam pewne udziału w play-off są już Betard Sparta Wrocław, Tauron Włókniarz Częstochowa, e-but.pl Stal Gorzów oraz Platinum Motor Lublin. Ciekawsza wydaje się walka o ostatnie dwa miejsca premiowane awansem. Tercet Fogo Unia Leszno, Zooleszcz GKM Grudziądz i For Nature Solutions KS Apator Toruń wciąż nie może być pewny swego.
Największa presja spoczywa na toruńskich Aniołach. To właśnie żużlowcy z grodu Kopernika byli rozpatrywani w kategorii czarnego konia rozgrywek. Wahania formy Patryka Dudka, Roberta Lamberta czy po prostu jej brak u Pawła Przedpełskiego i Wiktora Lamparta skutecznie wykluczyły ich z rywalizacji o najwyższe lokaty. Nadal mogą znaleźć się w najlepszej szóstce, choć patrząc na obecny sezon, w starciach z czołówką będą bez jakichkolwiek argumentów.
Również ekipy z Grudziądza i Leszna nie będą przeszkodą dla najlepszej czwórki. W przypadku obu zespołów głównym celem stało się utrzymanie w elicie. Szczególnie w przypadku leszczyńskich Byków i trapiących ich kontuzji jest to sztuka godna podziwu. Fani Unii przeżywali ciężkie chwile. Teraz na tor powracają ich liderzy, jednak Chris Holder i Janusz Kołodziej to zbyt mało, by z optymizmem patrzeć na play-offowe dwumecze.
Tegoroczna stawka wydaje się pozbawiona szans na niespodzianki. Patrząc na siłę lubelskich "Koziołków" i Sparty Wrocław, sympatycy czarnego sportu mogą szykować się na jeden z najlepszych i najbardziej wyrównanych dwumeczy finałowych ostatnich lat. Plejady gwiazd zgromadzone w obu miastach dają zapewnienie rywalizacji do samego końca, a każdy skład finału inny niż Sparta-Motor będzie ogromną sensacją.
Tę sprawić będą z pewnością chciały zespoły Włókniarza i Stali. Włodarze pierwszych zgromadzili pod Jasną Górą czwórkę świetnych żużlowców. Duńscy liderzy w postaci Mikkela Michelsena i Leona Madsena mogą być postrachem ligi, jednak z pewnością nie przestraszyli czołowej dwójki. Nawet własny tor nie pozwolił "Lwom" na walkę. Najpierw w trzeciej kolejce Motor wygrał 49:41, by potem Sparta poprawiła wynik mistrzów Polski i pokonała Włókniarza 51:39. Mimo wszystko "Medaliki" definitywnie są trzecią siłą Ekstraligi i zrobią wszystko by znaleźć się w walce o złoty medal. To zadanie na pewno utrudni fatalny Jakub Miśkowiak i przeciętna para juniorska, których zdobycze punktowe, nawet zsumowane, rzadko oscylują w granicach dwucyfrowych.
Do rywalizacji o medal murowanym kandydatem jest także gorzowska Stal. Podopieczni Stanisława Chomskiego udowodnili już, że należy się z nimi liczyć, jednak wciąż łatwo dostrzec deficyty w ich składzie. Tym najbardziej widocznym jest pozycja u-24. Wiktor Jasiński, pomimo otrzymanego zaufania, nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Zagraniczny duet Martin Vaculik-Anders Thomsen jest piekielnie mocny u siebie, jednak na wyjazdach często gubi punkty. Jeśli nie wydarzy się niespodzianka, najprawdopodobniej w meczu o trzecie miejsce Stal spotka się właśnie z Włókniarzem i będzie to pojedynek bez wyraźnego faworyta.
Podobnie będzie także w walce o złoto. Broniący tytułu Motor ma wszystkie potrzebne argumenty, by zagrozić niepokonanej dotychczas Sparcie. Maciej Kuciapa ma ogromny komfort posiadania w swojej układance Bartosza Zmarzlika. Takim rajderem nie może pochwalić się Dariusz Śledź. Oczywiście, Dan Bewley, Maciej Janowski czy Artiom Łaguta są w stanie powalczyć z nim na własnym torze, jednak przy Zygmuntowskich trzykrotny mistrz świata nie pamięta już smaku porażki.
Ważną rolę odegrają z pewnością aktorzy drugiego planu, choć przy iście gwiazdorskiej obsadzie ciężko o takie stwierdzenie. Kluczowy może okazać się pojedynek Mateusz Cierniak-Bartłomiej Kowalski. Dwóch wychowanków tarnowskiego żużla to także czołowa dwójka światowych juniorów. Jeśli jeden z nich będzie w słabszej dyspozycji, jego zespół znajdzie się w poważnych tarapatach.
Kłopotem dla Sparty będzie także kontuzja Piotra Pawlickiego. "Piter" złamał kość skokową prawej nogi, co może go wykluczyć z jazdy nawet na 6 tygodni. Jeśli Wrocław awansuje do finału, powinien być już w pełni sprawności, jednak ciężko określić, w jakiej będzie dyspozycji. Przy tak zbliżonym potencjale obu rywali może to mieć kluczowy wpływ na losy mistrzostwa Polski. Po fantastycznym sezonie zasadniczym wrocławian to właśnie oni są stawiani w środowisku jako faworyt, ale "żółto-niebiescy" zrobią wszystko by zadać kłam tym prognozom.