Gdy okazało się, że jeden z pacjentów 6 Szpitala Wojskowego w Dęblinie ma koronawirusa, cała placówka przeszła w stan kwarantanny. Pracownicy opiekują się 21 chorymi na dwie zmiany. Tymczasem u dwunastu członków personelu wstępne testy nie wykluczyły infekcji. Kilkoro z nich przebywa w puławskim izolatorium.
Pacjent z powiatu ryckiego został przetransportowany do szpitala zakaźnego, a osoby, które miały z nim kontakt skierowano do izolatorium - szkolnej bursy przy RCKU w Puławach. Trafiło tam łącznie pięć osób, które czekają na wyniki testów. Dyrekcja dęblińskiego szpitala dla pewności przebadała także smart-testami pozostałych pacjentów oraz pozostały personel, łącznie ok. 60 osób. U siedmiorga z nich wynik (bazujący na przeciwciałach) wskazał na możliwość infekcji. Niewiadomo jednak, czy jest to efekt koronawirusa. Żeby mieć pewność, zdecydowano o powtórzeniu testu tradycyjną metodą.
Tymczasem, zgodnie z decyzją ryckiego sanepidu, pracownicy szpitala, którzy mieli kontakt z podejrzanymi, nie mogą go opuszczać przez najbliższe dwa tygodnie. Wewnątrz placówki znajduje się obecnie 21 pacjentów i 24 członków personelu, w tym dyrekcja. Pozostali znajdują się w kwarantannie domowej.
– Z niepokojem czekamy na wyniki kolejnych testów naszych pracowników. Obecnie wiemy jedynie, że wynik tych poprzednich był "niejednoznaczny". Sami zostaliśmy przy chorych. Do domu wrócić nie możemy. Będziemy tutaj pracować i nocować przez najbliższe dwa tygodnie – mówi Wojciech Zomer, dyrektor 6 Szpitala Wojskowego w Dęblinie.
Jeśli kolejne testy wykażą infekcję osób z izolatorium, będą oni musieli w nim pozostać. Ci, którzy będą wymagali hospitalizacji, najpewniej zostaną przeniesieni kilka ulic dalej - do szpitala zakaźnego w Puławach. W przypadku negatywnego wyniku, pielęgniarki z Dęblina trafią do kwarantanny domowej. Do pracy na razie nie wrócą, bo szpital pozostaje zamknięty dla wszystkich osób z zewnątrz.