Dziesiątki połamanych drzew, uszkodzone dachy, zerwane linie energetyczne, zniszczone ogrodzenia i maszyny rolnicze. Wiatr porozrzucał nawet kojce i budy z psami ze schroniska dla zwierząt. Mieszkańcy wsi na pograniczu powiatów ryckiego i łukowskiego przeżyli najprawdopodobniej spotkanie z trąbą powietrzną.
– To było po prostu straszne. Najgorsze 10 minut w moim życiu. Zrobiło się gwałtownie ciemno. Nagle zaczął padać grad wielkości kurzych jajek, który powybijał dziury w dachy. Wiatr zerwał dach na naszym domu i budynku gospodarczym. Stodoła jest do rozbiórki, została ruina – opowiada Renata Suska, z trudem powstrzymując łzy. – Nic nam się nie stało, ale dzieci są przestraszone, córka płakała, nie mogła zasnąć całą noc – dodaje. Rodzina dziękuje strażakom, którzy szybko przyjechali i zabezpieczyli ich dom folią. – Jesteśmy im bardzo wdzięczni – podkreśla mieszkanka Okrzei Kolonia w gminie Krzywda.
Najstarsi mieszkańcy gminy nie pamiętają takiej nawałnicy. W niedzielę popołudniu na własnej skórze przekonali się, jakim żywiołem jest trąba powietrzna. Skutki jej przejścia widać do dziś w pasie o szerokości około 1,5 kilometra. W Okrzei wiatr łamał głównie parkowe drzewa i gałęzie, kilometr dalej zrywał już dachy, łamał ogrodzenia i niszczył całe budynki.
Siła żywiołu była ogromna.
– Grzmotów nie było, tylko chmura. Zrobiło się zupełnie ciemno, świata nie było widać – opowiada pan Kazimierz z Okrzei Kolonia. Prąd w jego części wsi uruchomiono dopiero wieczorem. Inni nadal czekają na usunięcie awarii. Wiatr pozrywał linie energetyczne. Pracowników pogotowia energetycznego można było spotkać m.in. na drogach dojazdowych go Gozdu (gmina Kłoczew). Słychać było także syreny strażackie. OSP z całej gminy Kłoczew, strażacy z Ryk oraz różnych stron powiatu przyjechali na pomoc, by usuwać połamane drzewa i gałęzie. Priorytetem było zabezpieczenie uszkodzonych i zerwanych dachów.
W powietrzu latały części domów
– Myślałam, że to będzie normalna burza, jak zwykle. Najpierw zaczęło padać, potem był grad, to wszystko tak silne, że przez okno nic nie było widać. Tak, jakby ktoś mlekiem polewał. Potem zauważyłam, że w powietrzu latają jakieś blachy, części domów – opowiada Katarzyna Baran, jedna z mieszkanek Gozdu. – U nas nic się nie stało, ale dachy sąsiadów są pozrywane – dodaje.
Podobnie przejście trąby opisuje inny z mieszkańców. – Panie, światu nie było widać. Dzięki Bogu nic nam się nie stało. Teraz trzeba zrobić porządek, więc sprzątamy – mówi mężczyzna. Sporo sprzątania mieli także pracownicy administracyjni miejscowej szkoły podstawowej. Do zamiatania zabrały się także sekretarki.
– Mamy zerwany dach w trzech miejscach, nad szkołą i salą gimnastyczną. Uszkodzone zostało także boisko wielofunkcyjne, połamane drzewa – wylicza Patrycja, trzymając w ręku spalinową dmuchawę do liści. Inni pracownicy zdążyli zebrać zniszczoną blachę i zdjąć pozrywane piłkochwyty. Metalowe słupki wiatr powyginał w różne strony. Część pomieszczeń niestety zalała woda.
– To wszystko trwało dosłownie parę minut. Tornado zniszczyło nam całą stodołę i większość maszyn, ciągnik i rozrzutnik są połamane. W jednej ze ścian widać jeszcze wbity w nią eternit – mówi kolejny mieszkaniec Gozdu.
Porozrzucane budy z psami
Prawdziwy horror przeżyły także psy ze schroniska „Zwierzaki do wzięcia”. Podczas nawałnicy wiatr uniósł i porozrzucał kojce i budy. W części z nich w tym czasie przebywały psy. Zniszczona jest także część ogrodzenia, kamery monitoringu oraz oświetlenie.
– Wszystkie pieski zdążyliśmy już wyłapać. Ostatniego odłowiliśmy w poniedziałek rano. Każdego psa obejrzał już weterynarz. Wygląda na to, że wszystko z nimi w porządku. Budy były dosyć ciężkie więc wiatr nie rzucił nimi daleko – uspokaja Kinga Krasucka, pracownik schroniska w Goździe. Zwierzęta przeżyły duży stres. W poniedziałek część z nich nie schodziła z kolan swoich opiekunek. Obecnie trwa internetowa zbiórka na rzecz schroniska. Osoby zainteresowane pomocą mogą wpłacać pieniądze, ale potrzeba także karmy i koców.
Całkowite straty wyrządzone przez trąbę powietrzną nie zostały jeszcze oszacowane.
– Cały czas niesiemy pomoc mieszkańcom. W świetlicy w Goździe utworzyliśmy punkt informacyjny, gdzie poszkodowani mogą zgłaszać straty. Na miejscu pracują także nasi strażacy – mówi Zbigniew Gałązka, zastępca wójta gminy Kłoczew. Decyzje, co do konkretnych kwot, jakie gmina przeznaczy na wypłatę zasiłków, nie zostały jeszcze podjęte.
Wsie, które najbardziej ucierpiały oglądał w poniedziałek także wojewoda lubelski.
Pogoda nadal niespokojna
Czy możemy mieć pewność, że mieliśmy do czynienia z trąbą powietrzną? – Według moich obserwacji, to co przeszło nad naszą gminą, miało taki charakter. Zniszczenia widać w pasie ok. 1,5 kilometra. Ich charakter świadczy o tym, że był to jakiś wir – przyznaje wicewójt. Podobnie mówią mieszkańcy, chociaż charakterystycznego leja żaden z naszych rozmówców nie zauważył. Być może stało się tak dlatego, że samo zjawisko trwało bardzo krótko.
Niestety według meteorologów z IMGW, to nie koniec gwałtownych zjawisk pogodowych w naszej części kraju. Groźnie może być także we wtorek.