Decyzja wójta podtrzymana przez wojewodę o wymeldowaniu Beaty Kołodziej i piątki jej dzieci z domu w Sobieszynie została uchylona. Sprawa musi być powtórzona
Przypomnijmy, że problemy Beaty Kołodziej oraz jej dzieci zaczęły się, gdy kobieta rozstała się ze swoim partnerem. Rok wcześniej oboje zdecydowali o zaciągnięciu kredytu we frankach na zakup działki i domu w Sobieszynie (powiat rycki). Zapłacili 220 tys. złotych. Po rozstaniu, on wyjechał, a kobieta wzięła na siebie obowiązek dokończenia spłaty pozostałego zobowiązania. Niestety, nie zadbała o to, żeby uzyskać statut kredytobiorcy. Tym, według dokumentów, był jedynie jej były partner. Konkubent oficjalnie był także właścicielem działki i domu. Ona miała jedynie zameldowanie oraz dokument, który potwierdzał, że dołożyła do wkładu własnego.
Po kilku latach, ze względu na chorobę dziecka, Beata Kołodziej musiała regularnie odwiedzać lekarzy. Postanowiła przeprowadzić się do Puław. Marząc o powrocie na wieś, nadal jednak spłacała kredyt hipoteczny. Wszystko się skomplikowało, gdy jej były partner popadł w kłopoty finansowe. Mężczyzna zaciągnął 20 tys. zł pożyczki, której nie spłacał. Sprawa trafiła do sądu. Komornik szybko znalazł majątek, który postanowił zlicytować. Była to działka z domem w Sobieszynie.
Gdy o wszystkim dowiedziała się Beata Kołodziej, próbowała przekonać komornika do wstrzymania działań. Ten zajął jednak dom dłużnika, a następnie go zlicytował. Nowy właściciel zapłacił za niego niecałe 50 tys. złotych. Wprowadził się, wyłamując zamki. Wcześniej, wójt gminy Ułęż, po ustaleniu, że budynek w Sobieszynie jest niezamieszkały, wymeldował z niego rodzinę Kołodziejów, która w tym czasie mieszkała już w Puławach.
Pani Beata zaskarżyła decyzje, jakie zostały podjęte w tej sprawie, m.in. na działania podjęte przez komornika, ale także organy niższych instancji, które nie uznały jej prawa do nieruchomości w Sobieszynie.
Jest nadzieja?
Ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie uznał, że wojewoda lubelski popełnił błąd podtrzymując decyzję wójta Ułęża o wymeldowaniu rodziny Kołodziejów na wniosek nowego właściciela działki. W całości ją uchylił.
W uzasadnieniu sąd skrytykował brak działań zmierzających do ustalenia, czy rodzina Kołodziejów przeprowadzkę do Puław traktuje jako „trwałą zmianę miejsca pobytu”. Według sądu nie sprawdzono tego, bagatelizując przesłanki i dowody (pozostawione meble, rzeczy osobiste), które mogłyby świadczyć o zamiarze powrotu do Sobieszyna.
Ale nawet jeśli wyrok WSA się uprawomocni, co będzie skutkować automatycznym zameldowaniem rodziny Kołodziejów, niewiele to zmieni. Jak tłumaczy Grzegorz Wałejko, rzecznik sądu, wtedy wójt Ułęża będzie musiał jeszcze raz przeprowadzić całą procedurę, z tym, że tym razem zgodnie z przepisami.
– Pamiętajmy o tym, że meldunek nie jest równoznaczny z prawem do pobytu w danym miejscu. Tego rodzaju kwestie reguluje prawo własności – podkreśla rzecznik WSA.