Zastępca komendanta powiatowego policji w Rykach został odwołany i przeniesiony do innej jednostki. Mundurowy miał mówić o zatrzymanym 70-latku, że „to nie jest nawet człowiek”. Jego podwładni rzekomo pobili zatrzymanego.
Sprawa dotyczy wydarzeń z końca sierpnia. W ręce kryminalnych z Ryk wpadł wtedy 70-letni pan Zygmunt. Policjanci ustalili, że mężczyzna ukradł z cmentarza mosiężne krzyże. Uszkodził przy tym kilka grobów. Wszystko zarejestrowała kamera, zainstalowana wcześniej przez rodzinę zmarłego.
Zatrzymany 70-latek jest dobrze znany ryckim policjantom. Od 1966 do 2005 r. niemal bez przerwy był w więzieniu. Siedział głównie za kradzieże. Po ostatnim zatrzymaniu pan Zygmunt trafił do komendy w Rykach. Godzinę później pojawiła się tam grupa z biura Rzecznika Praw Obywatelskich. To eksperci działający w ramach Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Poprzez niezapowiedziane wizytacje mają sprawdzać m.in., jak traktuje się zatrzymanych.
– Kiedy przyjechali na komisariat w Rykach, dowiedzieli się, że akurat mają tam zatrzymanego, ale – w ocenie komendanta – „nie jest to w ogóle człowiek”. Bo człowiek nie robi takich rzeczy, jak ten osadzony – relacjonowała po zdarzeniu Anna Kabulska z biura RPO.
Przedstawiciele KMPT rozmawiali z 70-latkiem na osobności. Mężczyzna stwierdził wtedy, że został pobity na komisariacie. Przekonywał, że zrobili to mundurowi.
Pan Zygmunt został przewieziono do lekarza, który stwierdził, że 70-latek jest zdrowy. Nie miał żadnych obrażeń. Jednocześnie komendant wojewódzki wysłał do Ryk zespół kontrolny. Nie stwierdził on żadnych nieprawidłowości. Sprawę nadal wyjaśnia policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych.
Z początkiem września do komendy wojewódzkiej wpłynął wniosek komendanta KPP w Rykach o odwołanie jego zastępcy. Zdaniem dowódcy ryckich policjantów, zastępca zbyt późno powiadomił przełożonych o wizycie przedstawicieli RPO i sprawie 70-latka. Komendant zwrócił również uwagę na słowa, jakie miały paść z ust jego zastępcy.
W rezultacie policjant został odwołany ze stanowiska. Jak informuje policja, pozostaje on w dyspozycji komendanta wojewódzkiego. Jednocześnie został przeniesiony do komendy w Radzyniu Podlaskim. Postępowanie, które ma wyjaśnić, co dokładnie wydarzyło się po zatrzymaniu 70-latka, nie zostało jeszcze zakończone.