Podtrzymana została decyzja o zwołaniu na przyszły czwartek posiedzenia Rady Miasta, zgodnie z ustalonym już w grudniu harmonogramem.
– Radni muszą być poproszeni o stawienie się na sesję – mówi prezydent Krzysztof Żuk, który tłumaczy, że w związku z epidemią koronawirusa konieczne są decyzje Rady Miasta w sprawie zabezpieczenia dodatkowych pieniędzy dla pomocy społecznej, czy też służb zarządzania kryzysowego. – Nie ma możliwości głosowania online, przepisy nie są temu sprzyjające, więc fizyczne stawiennictwo jest potrzebne.
O ograniczenie porządku obrad do niezbędnego minimum zaapelowała wczoraj lubelska Fundacja Wolności przeciwna ograniczeniu mieszkańcom wejścia do sali obrad. Ratusz przekonuje, że w sali będzie mogło przebywać tylko 50 osób. – Rząd ograniczył zgromadzenia do 50 osób, radnych jest 31, z obsługą zmieścimy się w tym limicie. Te osoby, które będą chciały zabierać głos, będą wprowadzane wtedy, kiedy jest określona dyskusja – mówi Żuk.
Zdaniem prezesa Fundacji Wolności limitowanie wstępu do sali obrad nie może być wprowadzone. – Przymusowe ograniczenie dostępu na posiedzenie dla mieszkańców będzie niezgodne z art. 61 ust. 2 Konstytucji, którego rząd nie uchylił – stwierdza Krzysztof Jakubowski w piśmie do przewodniczącego rady oraz prezydenta Lublina. Przywołany przez niego przepis gwarantuje obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej prawo wstępu na posiedzenie Rady Miasta i możliwość nagrywania tam obrazu i dźwięku.
– Z jednej strony nie mogę nikomu zabronić wejść, z drugiej nie mogę pozwolić na to, by jednocześnie w sali obrad przebywało więcej niż 50 osób. Będę się starał jakoś to pogodzić – mówi Jarosław Pakuła, przewodniczący Rady Miasta Lublin i zapewnia, że będzie apelował do radnych o to, by obrady odbyły się jak najsprawniej i trwały jak najkrócej. – Tak, żeby nie narażać ludzi.