ROZMOWA Z Aldoną Morawiec, koszykarką Pszczółki AZS UMCS Lublin i reprezentacji Polski
- Gratuluję powołania do kadry na mecze z Białorusią i Niemcami. Była pani zaskoczona tą nominacją?
– Dwojako, bo sama czuję, że w klubie nie mogę wejść w odpowiedni rytm i nie daję zespołowi tyle, ile bym chciała, ale gdy byłam na ostatnim zgrupowaniu kadry, pokazałam się z niezłej strony, trener Mołłow cały czas utrzymywał ze mną kontakt i zapewniał, że mnie powoła. Nie było to więc dla mnie jakieś wielkie zaskoczenie, ale tak w stu procentach nie byłam pewna siebie, bo w lidze póki co nie błyszczę,
- Jak to jest, że trener reprezentacji Todor Mołłow docenia pani umiejętności i formę, wysyłając nominację drugi raz z rzędu, a klubowy szkoleniowiec Krzysztof Szewczyk nie daje pani zbyt wielu minut w Tauron Basket Lidze?
– Nie czuję, żeby trener Szewczyk mnie nie doceniał. Po prostu jakoś w klubie nie mogę się przełamać, a akurat podczas zgrupowania kadry miałam lepszy okres, spodobałam się selekcjonerowi. To chyba cała tajemnica.
- Trener Szewczyk powiedział, że dostanie pani więcej minut, jak zacznie wykorzystywać szanse.
– No tak, ale rola zmiennika jest na tyle niewdzięczna, że trzeba wejść przebojem, dać jakieś pozytywne bodźce zespołowi. Mi do tej pory to udało się tylko raz. A tak to już jest, że jeśli się coś zawali albo zaliczy się taki występ, no obojętny, to drugiej szansy w meczu można nie dostać.
- W wywalczeniu mocniejszej pozycji w klubie nie pomagają wam świetne wyniki Pszczółki AZS UMCS. Skoro inne zawodniczki grają dobrze, nie ma powodów do zmian...
– W tym sezonie sytuacja się zmieniła, już nie ma nas sześciu do gry. Konkurencja jest duża i ciężko wygryźć zawodniczki, które przez dłuższy czas są w wysokiej formie. Tym bardziej, że zespół też funkcjonuje, jak należy.
- Po wygranej nad Ślęzą Wrocław umocniłyście się na drugiej pozycji w tabeli.
– To dla mnie żadna niespodzianka, bo jesteśmy naprawdę świetnie przygotowane, gramy dobrze zarówno w obronie, jak i ataku. Właściwie to jeśli coś mnie w tym sezonie zaskoczyło, to tylko porażka na inaugurację w Gorzowie. Do tej pory zastanawiam się, jakim cudem nie wygrałyśmy tego meczu.
- Teraz przed wami kolejne starcia z ekipami z czołówki.
– Chcemy podtrzymać dobrą passę i wygrywać ze wszystkimi, ale skupiamy się obecnie wyłącznie na Enerdze. To nasz najbliższy rywal, więc najważniejszy. Zdajemy sobie sprawę, że torunianki na początku sezonu były w kryzysie, ale teraz są już w coraz lepszej formie, dlatego nie będzie nam łatwo o zwycięstwo.