W tym roku mijają trzy lata odkąd 20-letnia Katarzyna Krawczyk sięgnęła w Dortmundzie po brązowy medal mistrzostw Europy seniorek. Po tym dużym sukcesie jej kariera straciła impet. W Uzbekistanie postara się znów stanąć na podium ważnej imprezy.
- Kilka razy byłam bardzo blisko, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Jak nie pechowe losowanie, to kontuzja. Nawet jednak gdy przegrywałam, to zawsze po wyrównanej walce, nie odstawałam od rywalek zdecydowanie - zauważa Krawczyk, która ma apetyt, żeby w Taszkiencie przerwać wreszcie złą passę.
- Mój plan minimum to miejsce w czołowej piątce. Ale oczywiście marzę o podium. Końcowy sukces będzie jednak zależny od wielu czynników. Najważniejszym jest losowanie, kluczowe w naszej dyscyplinie sportu - dodaje zawodniczka Cementu-Gryfa Chełm.
Obecny sezon jest dla najlepszej zapaśniczki z naszego regionu bardzo pechowy. W kwietniu była blisko medalu na mistrzostwach Europy w Finlandii, gdzie pojechała bardzo dobrze przygotowana. Ucierpiała jednak na błędnej decyzji sędziego, który kilkadziesiąt sekund przed końcem walki wskazał ją jako zawodniczkę prowadzącą, sugerując, że nie potrzebuje atakować, żeby wygrać. Krawczyk spokojnie wyczekała rywalkę, a po zakończonej walce, ku olbrzymiemu zaskoczeniu wszystkich obecnych, sędzia ogłosił jej porażkę.
Odpadnięcie w takich okolicznościach było z pewnością bardzo bolesne, ale sama zawodniczka zapewnia, że zapomniała już o tym feralnym zdarzeniach. Zresztą nie było to wcale trudne, bo w wakacje koncentrowała się na powrocie do zdrowia. Na zawodach w Hiszpanii doznała kontuzji pleców, która wykluczyła ją z treningów na półtorej miesiąca.
Dziś czuje się już dobrze i jest gotowa do walki na pełnych obrotach, ale tamten uraz ma swoje konsekwencje. Startując osłabiona po kontuzji Krawczyk przegrała walkę o miejsce w kadrze w kategorii do 53 kg z Roksaną Zasiną i na czas mistrzostw świata zmuszona jest wrócić do cięższej wagi.
Turniej w Uzbekistanie potrwa do 14 września. W składzie polskiej reprezentacji znajduje się jeszcze kilkoro zawodników, będących w szerokim gronie kandydatów do medali.
- Największe szanse ma wracająca do startów po urlopie macierzyńskim Iwona Matkowska, mocna będzie także doświadczona Monika Michalik. Wśród fanów oprócz medalisty ostatnich igrzysk olimpijskiego Damiana Janikowskiego liczyć się będzie były zawodnik Górnika Łęczna Krystian Brzozowski. Ale takie dywagacje nie mają wielkiego sensu. Zapasy mają to do siebie, że faworyci często zawodzą, a ich miejsce zajmują nieznani wcześniej zawodnicy, którzy akurat mają swój dzień - twierdzi Mieczysław Czwaliński, wiceprezes Cementu-Gryfa Chełm oraz Polskiego Związku Zapaśniczego.