Piotr Stachurski ma uszkodzoną siatkówkę lewego oka. Wstępne diagnozy załamały młodego bramkarza Motoru, ale po piątkowych konsultacjach wieści są mniej niepokojące.
- Nie wiedziałem, co się dzieje - wspomina Piotr Stachurski.
- Po pierwszym badaniu lekarz stwierdził, że uraz jest poważny i nie ma gwarancji, że nawet po operacji odzyskam wzrok. Na szczęście po kilku dniach poczułem się lepiej i po kolejnym badaniu diagnoza była trochę łagodniejsza. Przez kontuzjowane oko zacząłem coś widzieć, chociaż obraz jest bardzo niewyraźny. Przynajmniej przez miesiąc muszę odpoczywać, unikać wysiłku. O treningach nie ma mowy. Może za jakiś czas ostrość powróci, jeżeli nie, będę musiał poddać się zabiegowi.
Oczywiście wolałbym, aby sytuacja unormowała się w sposób naturalny.
Bramkarz Motoru liczy na pomoc klubowych działaczy. Na razie sam chodzi na konsultacje, ale Motor mógłby ułatwić kolejne. Mamy też nadzieje, że Stachurski nie pozostanie bez opieki w momencie, kiedy będzie musiał leczyć się w klinice.