W piątek zmierzą się z Widzewem, czołowym pierwszoligowcem. Łodzianie są zdecydowanymi faworytami, chociaż w ostatnim spotkaniu przegrali 1:3 w Poznaniu z Wartą, drużyną z dołu tabeli.
Gospodarze zapewne zechcą zrewanżować się za wpadkę i powrócić na miejsce premiowane bezpośrednim awansem do ekstraklasy. Dlatego Motor musi być bardzo uważny od pierwszej minuty.
- Może właśnie z takim rywalem rozegramy lepszy mecz - powiedział Przemysław Żmuda, piłkarz lubelskiego zespołu. - Każdy z nas zrobi wszystko, aby na łódzkim stadionie pokazać się z jak najlepszej strony. Jeżeli przeciwnik jest poukładany, to i nasze poczynania mogą być efektywniejsze. W ostatniej tegorocznej konfrontacji chcielibyśmy uzyskać korzystny wynik.
W porównaniu z poprzednim meczem, zremisowanym bezbramkowo z Górnikiem Łęczna, w ekipie Motoru prawdopodobnie nie zajdą większe zmiany. Wątpliwości dotyczą obsady ofensywnego pomocnika. W tej roli od pierwszej minuty mogą zagrać Rafał Król lub Paweł Maziarz.
W pierwszej konfrontacji obydwu drużyn Widzew wygrał w Lublinie 1:0, po golu z rzutu karnego Łukasza Masłowskiego. Autora tej bramki kontuzja wyeliminowała z rewanżu. Za żółte kartki będzie pauzował Piotr Stawarczyk, którego prawdopodobnie zastąpi Jakub Kisiel, defensor kadry młodzieżowej. W wyjściowej "jedenastce” powinno znaleźć się miejsce dla Stefano Napoleoniego, którego zabrakło w pierwszym meczu z Motorem. Lubelscy obrońcy muszą też uważać na Marcina Robaka, mającego na koncie 11 trafień. Ten piłkarz zdobył o jednego gola więcej niż cała lubelska ekipa.
- Skuteczność rzeczywiście jest naszym sporym problemem - stwierdził Ryszard Kuźma. - Nie wiem, jak będzie w Łodzi, ale zapewniam, że do ostatniego meczu starałem się dobrze przygotować zespół. Wbrew doniesieniom niektórych mediów, nie było zawodników, którzy rzekomo mieli cztery dni wolnego. Przerwa w treningach trwała dwa dni i była wcześniej zaplanowana. Ale nawet w tym terminie niektórzy piłkarze mieli rozpisane indywidualne ćwiczenia.
Czy ostatni tegoroczny mecz lublinian będzie również pożegnaniem szkoleniowca Motoru? Trener Kuźma nie wyklucza polubownego rozwiązania, chociaż jego kontrakt obowiązuje do końca sezonu. Działacze rozstaliby się także z poszczególnymi graczami, ale są też zawodnicy z podstawowej kadry, którzy dalsze występy uzależniają od sytuacji finansowej, a ta wciąż jest zła.