(fot. Instagram Kajetana Kalinowskiego)
Pięściarz pokonał Rafała Rzeźnika w walce wieczoru podczas Rocky Boxing Night 12 w Stężycy
Śmiało można powiedzieć, że to było najważniejsze wydarzenie w lubelskim boksie zawodowym w ostatnich latach. W Stężycy odbył się finał wielomiesięcznego turnieju wagi junior ciężkiej. Jego stawką było 50 tys. zł i kontrakt z grupą Rocky Boxing Promotion. W decydującej walce zmierzyli się dwaj bokserzy z Lublina – Kajetan Kalinowski i Rafał Rzeźnik. Te swoiste derby miasta były również pojedynkiem dwóch ważnych w naszym regionie klubów – Starej Szkoły Boksu oraz Berej Boxing.
Przed walką wydawało się, że minimalnym faworytem jest Rzeźnik. Kalinowski jednak w drodze do tego pojedynku wyeliminował Igora Jakubowskiego, faworyta turnieju. Niezależnie od tego eksperci spodziewali sie wyczerpującego, sześciorundowego pojedynku.
Kalinowski miał jednak zupełnie inny plan na tę walkę. Znakomicie w nią wszedł, a siła oraz precyzja jego ciosów robiły olbrzymie wrażenie. Bił całymi seriami i imponował pewnością siebie. W efekcie szybko posłał Rzeźnika na deski. Ten zdążył jeszcze wstać i podjąć walkę. Po kilkudziesięciu sekundach zainkasował jednak kolejny potężny cios, po którym nie bardzo wiedział co się z nim dzieje. Sędzia ringowy nie miał innej możliwości i słusznie przerwał ten nierówny pojedynek. Marzenia Rzeźnika o 50 tys. zł trwały więc łącznie zaledwie 144 sek. – Ciężko pracowałem na tę noc. Żyję boksem i to jest całe moje życie. Jestem z siebie bardzo zadowolony. Dziękuję również mojemu trenerowi Władysławowi Maciejewskiemu, który w prowadzenie mnie wkłada mnóstwo serca – powiedział na antenie Polsat Sport Fight Kajetan Kalinowski.
Widać, że 26-letni pięściarz już dołączył do grona podopiecznych Władysława Maciejewskiego, którzy mają olbrzymią szansę na zrobienie ciekawej kariery w boksie zawodowym. Ten doświadczony szkoleniowiec pracujący obecnie w Starej Szkole Boksu Lublin to osoba, która ma nie tylko niesamowite umiejętności, ale również świetne czucie do szlifowania pięściarskich talentów. Przypomnijmy, że to on „stworzył” sukcesy Karoliny Michalczuk, doprowadził Łukasza Maćca do sukcesów w boksie zawodowym, a teraz rozwija talent Michała Soczyńskiego, który już uznawany jest za jednego z najlepszych pięściarzy w kraju. Teraz kolejnym diamentem wychodzącym spod jego ręki wydaje się być Kalinowski.
W Stężycy swoje umiejętności zaprezentował jeszcze jeden lublinianin – Paweł Nowaczyński. 20-latek z Berej Boxing zmierzył się z Alexandrosem Kirsanidisem. Grek był wyraźnym faworytem i rozpoczął w mocnym stylu. Jego ciosy miały zarówno właściwą siłę, jak i energię. Nowaczyński przetrwał jednak pierwszą rundę i z czasem zaczął czuć się między linami znacznie pewniej. Znalazł też sposób na Greka, a były nim ciosy na tułów. One wyraźnie osłabiały go i odbierały mu ochotę do walki. W efekcie kolejne rundy wygrywał Nowaczyński, co pozwoliło mu przekonać do siebie sędziów. Oni w komplecie wskazali na jego zwycięstwo. Sobotni występ to bez wątpienia najlepsza walka w krótkiej karierze 20-lata z Berej Boxing Lublin.