(fot. Wojciech Nieśpiałowski)
Lubelski stadion nie jest w pełni gotów do organizacji lekkoatletycznych mistrzostw Polski, które mogą być przez to niewypałem – alarmuje „Przegląd Sportowy”. – To bzdura – odpowiadają w Ratuszu odpowiedzialnym za projekt i budowę obiektu. Stadionu broni również Polski Związek Lekkiej Atletyki.
Dokładnie 11 dni dzieli nas od Akademickich Mistrzostw Polski w Lekkiej Atletyce, które będą rozegrane na nowym stadionie przy al. Piłsudskiego. A za niecałe 70 dni mają się tu zacząć Mistrzostwa Polski seniorów. Czy Paweł Fajdek, Anita Włodarczyk, Piotr Małachowski i inni czołowi lekkoatleci będą tu świadkiem organizacyjnej porażki? Tego obawia się „Przegląd Sportowy” pisząc, że stadion „nie jest w pełni przygotowany” na przyjęcie takiej imprezy.
– Bieżnia rozgrzewkowa została wciśnięta w miejsce, gdzie przeważnie na stadionach znajduje się przestrzeń dla kibiców. Ci, żeby wejść na trybunę, mają dwie możliwości, ale obie zakładają przecięcie ścieżek sportowców – czytamy w tekście.
– Totalna bzdura – odpowiada Marzena Szczepańska, która w lubelskim Ratuszu pilotowała projektowanie i budowę stadionu.
– Nie jest prawdą, że kibice mają dwie możliwości wejścia na trybunę. Dojście jest tylko z jednej strony, chodnikiem oddzielonym barierką od strony płyty stadionu – tłumaczy Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. – Od strony bieżni treningowej nie przewidziano dostępu. Oczywiście nie ma tu ogrodzeń, bo nie ma takich wymogów i praktycznie nie jest to potrzebne.
Ale gazeta stawia więcej zarzutów. Pisze, że „koło do pchnięcia kulą znajduje się tuż przy rowie z wodą i tuż przy łuku.
Prawdopodobnie zawody będzie trzeba wstrzymywać na czas przebiegania zawodników. Kłopot mogą sprawić też skocznie do skoku w dal, które są wewnątrz bieżni”.
Urzędnicy punkt po punkcie odpierają zarzuty. – Lokalizacja wszystkich elementów była uzgadniana z PZLA. Co do umieszczenia koła przy rowie nie było uwag. Podobnie z lokalizacją skoczni – zapewnia Bobowska i podkreśla, że skocznie stoją zgodnie z przepisami.
Kolejny zarzut dotyczy bloków startowych. Według przytoczonego przez gazetę portalu nastadiony.pl bloki stoją za blisko ściany. Zamiast trzech metrów odstępu – jest metr. – Trzymetrowa strefa startu jest zapewniona, a w samym przepisie nie ma wyraźnego wymogu co do rodzaju nawierzchni w tej strefie. Gdyby takie wymagania były, to bez problemu można uzupełnić strefę o nawierzchnię kauczukową – odpowiada Bobowska. I także w tym przypadku przypomina, że wszystko uzgodniono ze związkiem lekkoatletycznym.
– Zatwierdziliśmy projekt, a stadion ma nasz certyfikat. Nie dało się go inaczej skonstruować. Koło do pchnięcia kulą rzeczywiście można było zbudować dalej od rowu z wodą, ale nie sprawia to problemu – komentuje Zbigniew Polakowski, wiceprezes PZLA. Publikację „Przeglądu Sportowego” kwituje krótko: – Tekst jest złośliwy.
– Wszystkie zarzuty są co najmniej wyolbrzymione – przekonuje Paweł Danielczuk, dyrektor AZS Lublin. – Zapewniam, że wejście na trybuny nie sprawi kibicom problemów, a zawody na pewno nie będą przerywane. Program jest ułożony w ten sposób, żeby konkurencje rozgrywane na bieżni nie kolidowały np. z pchnięciem kulą.