ROZMOWA Z Kamilem Oziemczukiem, piłkarzem Motoru Lublin
- Nie żal było odchodzić po dobrym sezonie z Avii Świdnik?
– Może trochę, ale to był najlepszy moment, żeby pójść do przodu. W Motorze mam szansę dalej się rozwijać i walczyć o wyższe cele. Jestem wdzięczny Avii, że mi zaufała, ale teraz znowu jestem w Lublinie i mam nadzieję, że uda nam się spełnić oczekiwania, a na koniec sezonu cieszyć się z awansu do II ligi.
- Co wpłynęło na to, że odbudował się pan akurat w Świdniku?
– Chyba przede wszystkim spokój, z jakim wszyscy w klubie do mnie podeszli. Nie było wielkich nacisków, żebym już od pierwszego meczu pokazywał, że jednak grałem kiedyś w wyższych ligach. Mogłem pracować bez nerwów i dochodzić do formy bez pośpiechu. Efekty były bardzo dobre. Spotkałem w Avii ludzi, którzy we mnie uwierzyli. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Na pewno swoje zrobiła też osoba trenera Jacka Ziarkowskiego. To świetny fachowiec i moim zdaniem prędzej czy później będzie pracował w klubie z wyższej ligi niż trzecia.
- Z aklimatyzacją w Motorze nie będzie chyba wielkich problemów?
– Rzeczywiście, znam kilku chłopaków jeszcze z czasów, kiedy pierwszy raz grałem w tym klubie. Jest Rafał Król, czy Damian Falisiewicz. Zresztą w tym środowisku trudno, żebyśmy się nie znali. W kadrze mamy też piłkarzy z Górnika Łęczna, w którym także grałem.
- Motor jest głównym faworytem w walce o awans?
– Drużyn, które będą chciały zagrać w kolejnym sezonie w II lidze jest znacznie więcej. My mamy swoje plany, ale inne zespoły też liczą na promocję. W każdym meczu trzeba będzie grać na 120 procent naszych możliwości. Wierzę, że będzie dobrze. Ważne, żeby pozytywnie rozpocząć rozgrywki i już w sobotę wywalczyć trzy punkty.
- Wspomina pan jeszcze stare czasy, kiedy udało się przenieść do Auxerre?
– Ile to już lat minęło? Osiem, dziewięć? To była fajna przygoda, ale ten rozdział jest już zamknięty i nie zaprzątam sobie nim głowy.
- A czego zabrakło, żeby zaistnieć we Francji?
– Przede wszystkim szczęścia. Jeżeli fortuna ci nie sprzyja, to ciężko się przebić. Ja miałem wówczas duże problemy ze zdrowiem i nie mogłem pokazać tego, co tak naprawdę umiałem. Nie żałuję jednak, że tak się potoczyła moja przygoda z piłką. Wychodzi na to, że tak miało być. Teraz jestem w Motorze i koncentruję się na grze w tym klubie. Zrobimy wszystko, żeby w czerwcu cieszyć się z promocji do II ligi