Paradoksalnie mecz z AZS Politechniką Warszawską pokazał, że forma Olimp-Startu Lublin idzie w dobrą stronę. Choć "czerwono-czarni” przegrali, to zaprezentowali dużo lepszą grę, niż w wygranym spotkaniu z Victorią Górnikiem Wałbrzych.
– To był jeden z najdziwniejszych fauli, jaki w życiu widziałem. Obaj zawodnicy walczyli o piłkę, a ukarano tylko Michała. Zresztą wczoraj walczyliśmy nie tylko z rywalami, ale również z siłami nadprzyrodzonymi – skomentował całe zajście Dominik Derwisz, opiekun "czerwono-czarnych”.
– Po meczu rozmawiałem z Pamułą, który przyznał się, że w tym zajściu dodał sporo od siebie. Ale musimy uderzyć się w pierś i przyznać, że czwarta kwarta nam nie wyszła – powiedział Aleksandrowicz.
Do pozytywów sobotniego meczu można zaliczyć niezłą obronę w wykonaniu "czerwono-czarnych”. Cieszy zwłaszcza postawa na deskach. Najwięcej zbiórek (10) miał Łukasz Kwiatkowski, który udowodnił, że mecz z Victorią Górnikiem Wałbrzych był tylko wypadkiem przy pracy.
W środę lublinianie zmierzą się z Rosą Radom, niespodziewanym liderem rozgrywek. – Na pewno będziemy nieco lżej ćwiczyć. W poniedziałek zrezygnujemy z tradycyjnej siłowni i zastąpimy ją treningiem rzutowym – tłumaczy Derwisz.
AZS Politechnika Warszawska - Olimp-Start Lublin 76:67 (15:21, 18:14, 19:19, 24:13)
Olimp-Start: Kwiatkowski 11 (10 zbiórek), Aleksandrowicz 11 (1x3), Sikora 9 (1x3), Kowalski 8 (1x3), Myśliwiec 2 oraz Ł. Jagoda 8 (1x3), Łuszczewski 7, P. Jagoda 7, Prażmo 4, Szadura 0.