W minioną środę koszykarze Startu potrzebowali dogrywki, aby na własnym parkiecie pokonać Albę Chorzów.
Lublinianie przystąpili do konfrontacji z Hawajskimi Koszulami w mocno osłabionym składzie. Do wcześniej kontuzjowanych Pawła Kowalskiego i Michała Fijałki dołączył Bartosz Borkowski. Na szczęście uraz centra Startu nie jest groźny (lekkie skręcenie stawu skokowego) i w następnym meczu już powinien wystąpić.
W kadrze trenera Piotra Karolaka zabrakło też głównego reżysera gry - Michała Sikory, który musiał pauzować za trzy przewinienia techniczne.
Pierwsza odsłona należała do gospodarzy, którzy systematycznie powiększali przewagę. Na początku trzeciej kwarty (23 min) prowadzenie HK wzrosło do 15 pkt. - Nawet w tak trudnej sytuacji nie miałem wątpliwości, że ostatecznie zwyciężymy - powiedział trener Piotr Karolak. - Wiedziałem, że jako zespół jesteśmy lepsi, bardziej doświadczeni. Moi zawodnicy też zaczęli w siebie wierzyć, dlatego nie zamierzali kapitulować po kilku nieudanych akcjach.
Start zabrał się za odrabianie strat, powstrzymując też ataki przeciwników. Dobrze funkcjonowała obrona strefowa. Lublinianie grali także skuteczniej. Do kosza zaczęli trafiać Rafał Król, najlepszy zawodnik na parkiecie, oraz Michał Samborski. Ten drugi potrzebował dziewięciu prób, aby z odległości 6,25 m czterokrotnie ulokować piłkę w koszu rywali.
Celne rzuty zostały oddane w najważniejszym momencie. Goście doprowadzili do remisu 71:71. Gospodarze jeszcze raz objęli prowadzenie (79:77), na szczęście Aleksander Rak wyrównał stan rywalizacji (79:79). Na 28 sekund przed końcową syreną Start przeprowadził kolejny atak. Bartłomiej Zduniak, rozgrywający dobre spotkanie, spudłował, ale piłkę zebrał Król, który został sfaulowany.
Koszykarz lubelskiej ekipy wykazał się mocnymi nerwami, trafił dwukrotnie z linii rzutów wolnych, a miejscowi mieli jeszcze 10 sekund na zmianę rezultatu. Szansy nie wykorzystali. Piłkę ponownie zebrał Król, tym razem z bronionej deski. Nieprzepisowo powstrzymywany znowu mógł wykonać rzuty wolne, ustalając wynik.
- Bardzo chcieliśmy pokonać gospodarzy i z uporem do tego dążyliśmy - dodał trener Karolak. - Sądzę, że zagraliśmy z większą determinacją. Mając kłopoty kadrowe musiałem korzystać z zawodników, którzy dotychczas rzadziej pojawiali się na boisku. Bardzo dobrze zaprezentował się Zduniak.
HK Bank Spółdzielczy Żory - Start Lublin 79:83 (26:16, 20:21, 18:22, 15:24)
Żory: Jasiński 19 (2 x 3), Walczuk 17 (2 x 3), Kupczak 12 (2 x 3), Piasecki 11, Przeliorz 7 (1 x 3), Pierchała 5, Strzebińczyk 5 (1 x 3), Szymura 3 (1 x 3), Marciak 0.
Start: Król 29 (2 x 3), Samborski 22 (4 x 3), Bidyński 11 (2 x 3), Zduniak 9, Karczewski 8 (1 x 3), Rak 4, A. Myśliwiec 0, D. Myśliwiec 0, Pawelec 0.