Marcin Gortat kilka dni temu odwiedził Lublin, ale jedynie za pośrednictwem Internetu, podczas wideokonferencji w Ratuszu. Na żywo kibice będą mogli zobaczyć występującego w NBA koszykarza 13 i 14 lipca.
• Jaki jest cel pana wizyty w Lublinie?
– Najważniejszym będzie przekazanie mojej wiedzy i doświadczenia dzieciakom. Będzie to również promocja koszykówki nie tylko w Lublinie, ale i w całej Polsce. Mam zamiar spotkać się z wieloma kibicami i odwiedzić tyle instytucji, ile tylko się da. Pojawię się u was już 13 lipca, czyli dzień przed campem. Jestem gadułą, więc będę miał do opowiedzenia wiele anegdot związanych z moją karierą w NBA. Oczywiście przywiozę ze sobą mnóstwo gadżetów, które rozdam dzieciakom. Liczę też, że hala będzie pełna kibiców. Bo chciałbym odwdzięczyć im się za te wszystkie pozytywne komentarze i za to, że wstają o godz. 3 czy 4 w nocy, żeby zobaczyć mnie w akcji.
• Czy wystąpi pan w mistrzostwach Europy, które w tym roku zostaną rozegrane na Litwie?
– Sytuacja z kadrą jest bardzo skomplikowana. Chodzi oczywiście o brak porozumienia w NBA i prawdopodobny lokaut. Najważniejsze nie jest nawet ubezpieczenie, bo to da się jakoś obejść. Ale co się stanie w sytuacji, kiedy lokaut zostanie zniesiony po dwóch miesiącach, a ja akurat będę przebywał z kadrą? Ostateczną decyzję ogłoszę na początku lipca. Na wypadek, gdyby przerwa w NBA potrwała dłużej, mój agent rozpoczął już poszukiwania klubu w Europie. W grę wchodzi Rosja i Hiszpania. Ja upieram się jednak, że zagram w Łódzkim Klubie Sportowym. Miałbym za sobą debiut w polskiej ekstraklasie i pomógłbym drużynie z Łodzi w utrzymaniu. Ale to wszystko nie jest jeszcze dopięte.
• Czego potrzeba drużynie Phoenix Suns, żeby w przyszłym sezonie wróciła do fazy play-off?
– Wszystkiego po trochu. Steve Nash to połowa naszego zespołu. Jego odejście sprawiłoby, że z dobrej drużyny stalibyśmy, co najwyżej średnią ekipą. Dlatego najważniejsze, żeby zatrzymać Steve’a.
• Ostatnio pojawiły się plotki, że Nash może zostać wytransferowany do Minnesoty za drugi numer w drafcie…
– Nie ma na to najmniejszych szans. To zawodnik, który spędził w Phoenix wiele lat. Tego typu graczy nie wyrzuca się do ekip, które klepią ostatnie miejsce w lidze. Jeżeli Steve odejdzie, to do zespołu mistrzowskiego. Osobiście zapytam Steve’a o jego sytuację 22 czerwca, kiedy rozegramy mecz pokazowy dla jego fundacji w Nowym Yorku. Zagramy w piłkę nożną z gwiazdami Realu Madryt i Barcelony. Przyznam, że została mi przydzielona bardzo odpowiedzialna rola bramkarza.