Pszczółkę AZS UMCS Lublin czeka kolejne arcyważne starcie. Tym razem w Toruniu zmierzy się z miejscową Energą
Toruń, miasto słynne z pierników i Mikołaja Kopernika, nie może pochwalić się sportem na najwyższym poziomie. Jedynym zespołem o międzynarodowej renomie jest tu koszykarski team Energi. Czwarta drużyna minionego sezonu przed rokiem występowała w Eurolidze. Tym razem też miała wziąć udział w tych prestiżowych rozgrywkach, ale w ostatniej chwili zrezygnowała ze względu na kłopoty finansowe.
Z tego samego powodu długo zwlekano ze skompletowaniem kadry, a zagraniczne zawodniczki dołączyły do koleżanek z opóźnieniem i nie były gotowe do gry w pierwszych meczach sezonu. To musiało odbić się na wynikach. Energa sensacyjnie zgubiła punkty z KS JAS FBG Zagłębiem Sosnowiec, Widzewem Łódź i MKK Siedlce, ale dwa tygodnie temu wygrała hitowe spotkanie ze Ślęzą Wrocław. W minioną sobotę znów jednak zaznała goryczy porażki, tym razem w rywalizacji z Basketem Gdynia.
To wszystko sprawia, że faworytem sobotniego spotkania będą akademiczki, które od początku rozgrywek prezentują bardzo równą formę. Do tej pory przydarzyła im się tylko jedna wpadka. Na inauguracje niespodziewanie nie sprostały AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Z kolejnych potyczek wychodziły już obronną ręką.
– Jesteśmy w dobrej formie. Wszystko funkcjonuje odpowiednio, zarówno w defensywie, jak i obronie. Dzięki temu czujemy się pewnie i z optymizmem patrzymy na najbliższy mecz – przekonuje Aldona Morawiec, skrzydłowa Pszczółki, a pytana o rywalki, dodaje:
– Zdajemy sobie sprawę z sytuacji w obozie Energi, ale nie przywiązujemy do tego wielkiej wagi. Staramy się skupiać raczej na sobie. Zresztą, gramy z nimi w takim momencie, że ich forma jest wyższa niż na początku rozgrywek. Może jeszcze nie topowa, ale na pewno już nie tak słaba, jak jeszcze kilka tygodni temu. Nie zapominamy, że to wciąż bardzo dobry zespół, jeden z faworytów sezonu, z wieloma znakomitymi koszykarkami w składzie. Dlatego szykujemy się na ciężkie spotkanie, ale jedziemy po wygraną.