Niemal dwa tygodnie przerwy od ligowych zmagań mają koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Zespół ma nad czym pracować, a wyjątkowo intensywnie powinny trenować zawodniczki rezerwowe. Póki co, to nie jest ich sezon
– Cieszę się, że mogły zagrać zmienniczki, jednak nie jestem zadowolony z tego, jak się zaprezentowały – takie słowa padły z ust trenera Wojciecha Szawarskiego po ostatnim domowym meczu „Pszczółek” z Sunreef Yachts Politechnika Gdańska. Lublinianki wygrały 74:54, ale dla lubelskiego szkoleniowca liczyło się coś więcej. „Pszczółki” mają drugą najgorszą średnią w punktach zdobywanych przez rezerwowe – średnio 11.2 „oczka”. Gorszy jest tylko Widzew Łódź (więcej w ramce).
24, 0, 8, 18, 10, 12, 10, 6 i 13 – to zdobycze zawodniczek rezerwowych w dziewięciu dotychczasowych spotkaniach. Kompletnie nie wyszedł im drugi mecz sezonu w Gorzowie Wielkopolskim. Lublinianki, jako jedyna ekipa w stawce, zanotowały pojedynek z zerowym dorobkiem zmienniczek. Poczynania rezerw zależały w dużej mierze od Magdaleny Szajtauer i… Dajany Butuliji. Serbka, która od dłuższego czasu zmaga się z drobnymi urazami, wchodziła z ławki w zaledwie trzech spotkaniach, ale spisywała się lepiej od innych. Z kolei Polka musiała na krótko załatać też dziurę w podstawowym składzie.
Pierwszą zmienniczką jest Dorota Mistygacz, dla której jest to najlepszy statystycznie sezon od 6 lat. Skrzydłowa dużo pracuje w obronie, ale nie jest pewną opcją w ofensywie – zdobywa tylko 3.9 punktu. Nie ma wątpliwości, że klub zupełnie nie trafił z awaryjnym transferem Ireny Vrancić. Bośniaczka miała być zabezpieczeniem pod nieobecność Martyny Cebulskiej, ale nie wnosi kompletnie żadnej jakości do gry. Dość powiedzieć, że jej największym „wyczynem” jest 6 punktów z październikowego starcia ze Ślęzą Wrocław.
Do tej pory koszykarki z końca ławki rezerwowych nie miały zbyt wielu okazji do zaprezentowania się. Powodów jest kilka – po pierwsze, ktoś musiał ciągnąć wynik. Terminarz nie sprzyjał, ale zespół liczył na sprawienie niespodzianki, a do tego potrzebna była dobra gra pierwszego składu. Po drugie, kiedy zmienniczki pojawiały się już w grze, to często nie wykorzystywały swoich szans i traciły zaufanie szkoleniowca. Po trzecie, brakuje im po prostu ogrania na tym poziomie rozgrywek.
W 2016 roku klub po raz ostatni wystawił drużynę rezerw do rywalizacji w I lidze. Pod wodzą Andrzeja Dubielisa ogrywały się również te koszykarki, które nie mogły liczyć na angaż w pierwszym zespole. Wśród nich były, między innymi, Kaja Grygiel, Dominika Poleszak czy Kinga Piędel. Każda z nich nie spędzała na parkiecie ekstraklasowym więcej niż 3 minuty, ale w I lidze mogła liczyć na ponad 25 minut. Owszem, przeskok między tymi poziomami jest spory, ale najważniejsza była dla nich weryfikacja ich umiejętności w warunkach meczowych.
Od zakończeniu sezonu 2015/16 Grygiel i Poleszak rozegrały odpowiednio 12 oraz 25 spotkań w ekstraklasie, jednak przy bardzo ograniczonych minutach. Pewnym wyjątkiem jest tutaj druga z wymienionych koszykarek – AZS UMCS Lublin nie miał specjalnie szczęścia do wysokich zawodniczek, dlatego 21-latka mogła liczyć na więcej minut od swojej rówieśniczki. Nawet pomimo tego, regularna i dobra gra w Energa Basket Lidze Kobiet stanowi dla niej spore wyzwanie.
Ciężko oceniać Martynę Cebulską i Ulianę Datsko. Pierwsza z nich wraca do pełni sił po dotkliwej kontuzji. Druga natomiast wystąpiła w zaledwie dwóch meczach i spędziła na parkiecie w sumie niecałe 4 minuty.
Punkty rezerw w EBLK po 9 kolejkach
- Energa Toruń – 34.4 pkt.; 2. CCC Polkowice – 30.5; 3. InvestInTheWest Enea Gorzów Wielkopolski – 28.1; 4. Arka Gdynia – 25.3; 5. 1KS Ślęza Wrocław – 24.6; 6. Sunreef Yachts Politechnika Gdańska – 21.4; 7. Wisła CanPack Kraków – 20.8; 8. Artego Bydgoszcz – 19; 9. TS Ostrovia Ostrów Wielkopolski – 17.8; 10. Enea AZS Poznań – 15.4; 11. PGE MKK Siedlce – 14.6; 12. Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – 11.2; 13. Widzew Łódź 10.1