Koszykarki Pszczółki AZS UMCS Lublin po świetnym, emocjonującym spotkaniu przegrały po dogrywce we Wrocławiu 79:80.
Do trzech razy sztuka mogą powiedzieć sobie koszykarki Ślęzy Wrocław. Podopieczne Algirdasa Paulauskasa w tym sezonie dwukrotnie przegrywały z Pszczółką AZS UMCS, ale w sobotę udało im się zrehabilitować za ostatnie niepowodzenia i wziąć rewanż na akademiczkach. Po niezwykle zaciętym i wyrównanym spotkaniu wygrały 80:79.
O tym, jak bardzo emocjonujące było to starcie, najlepiej mówią liczby. W żadnej kwarcie różnica nie była większa niż pięć punktów. Najwyższe prowadzenie Pszczółki to cztery "oczka", Ślęzy - pięć. W trakcie całego meczu aż 14 razy był remis, a wygrywający zespół zmieniał się 22-krotnie! Ostatecznie o zwycięstwie gospodyń zadecydował zaledwie jeden punkt.
Pierwszą kwartę 15:12 wygrały koszykarki Ślęzy. W drugiej nieznacznie lepsze okazały się lublinianki, zamykając tę odsłonę rezultatem 19:18. Prawdopodobnie odrobiłyby więcej, gdyby nie znakomita dyspozycja Agnieszki Śnieżek. 24-letnia rezerwowa w całym meczu rzuciła aż 25 punktów, z czego aż dziesięć w drugiej kwarcie, co stanowiło ponad połowę dorobku jej zespołu.
Na początku trzeciej części spotkania wrocławianki robiły wszystko, żeby uciec rywalkom, ale po stronie Pszczółki fenomenalnie spisywała się Leah Metcalf, która w tym momencie niemal w pojedynkę trzymała wynik. Przez cztery pierwsze minuty oddała cztery rzuty i wszystkie trafiła, doprowadzając do remisu po 40.
Najlepszy okres gry akademiczek to czwarta kwarta, gdy było bardzo niewiele niecelnych rzutów, a defensywa zaczęła pracować wreszcie na miarę oczekiwań. Cztery minuty przed końcem, przy stanie 64:63 dla Ślęzy, trener Krzysztof Szewczyk wziął czas. Po chwili Metcalf trafiła jeden z dwóch rzutów osobistych. Później wykorzystała jeszcze dwa, ale celną dwójką odpowiedziała niezawodna Śnieżej. Obie ekipy miały jeszcze możliwość, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść w regulaminowym czasie gry, ale ani Dominika Owczarzak, ani Sharnee Zoll, nie zdołały trafić do kosza.
W dogrywce długo prowadziły lublinianki. Na 38 sekund przed końcem było 77:73. Gospodynie musiały faulować. Gdyby akademiczki wykorzystały wszystkie osobiste, spokojnie dowiozłyby wygraną do końca. Ale najpierw raz pomyliła się Metcalf, a chwilę później ten sam błąd popełniła Owczarzak. Wrocławianki były w tym czasie zabójczo skuteczne. Celne rzuty Małgorzaty Leciejewskiej, Zoll (za trzy) oraz Katarzyny Krężel dały im cenne zwycięstwo. Ta ostatnia trafiła niemal równo z końcową syreną. Co ciekawe, wcześniej nie udało jej się zdobyć ani jednego punktu.
Ślęza Wrocław - Pszczółka AZS UMCS Lublin 80:79 (15:12, 18:19, 23:20, 10:15, d. 14:13)
Ślęza: Śnieżek 25, Sulciute 13, Zoll 11, Shegog 10, Linkeviciene 10, Leciejewska 9, Krężel 2, Kastanek, Czarnecka.
Pszczółka: Metcalf 23, Player 16, Dorogobuzova 14, Owczarzak 11, Makowska 9, Mingo 3, Szumełda-Krzycka 3, Szczepanik.