Kiedy myśli się o Starcie Lublin, to Roman Szymański jest pierwszym skojarzeniem. 33-letni center znalazł w Lublinie swoje miejsce na ziemi – dla czerwono-czarnych gra od 2017 r. A w niedzielę przy okazji meczu z Kingiem Szczecin rozpocznie trzecią setkę meczów dla tego klubu.
Niedzielnym spotkaniem w Szczecinie Szymański rozpocznie swoją trzecią setkę gier w Starcie. W tym czasie przeżył w tym klubie praktycznie wszystko – bił się niemal do samego końca o utrzymanie w lidze, jak i zdobył wicemistrzostwo Polski. Miał momenty, że budował formę w drugoligowych rezerwach, ale również występował w prestiżowych rozgrywkach Koszykarskiej Ligi Mistrzów.
– Ten czas minął w mgnieniu oka! Po tych wszystkich latach traktuję Lublin jak swój drugi dom, moja rodzina również. Zawiązane przyjaźnie i znajomości powodują, że zawsze chce się tu wracać. Młodsza córka się tu urodziła, starsza córka chodzi do jednej z lubelskich szkół. Znam kibiców, miasto i mogę powiedzieć, że oddałem mu pewną część swojego życia i dobrze się w nim czuję – przyznaje Roman Szymański.
Doświadczony center nigdy nie był liderem zespołu. Jego grę charakteryzuje rzemieślnicza praca bez wielkich fajerwerków. Trudno szukać go wśród graczy ścigających się o kolejne punkty. Kolejni trenerzy cenią zazwyczaj jego solidność.
– Myślę, że najlepszy mecz rozegrałem w hali Globus przeciwko Rosie Radom, gdy rzuciłem 23 punkty. Pod względem indywidualnego dorobku ten ma szczególne znaczenie, ale generalnie zapamiętałem dobrze wiele spotkań, szczególnie tych rozgrywanych w Lublinie. Pamiętam, że po zwycięstwie w pucharowym ćwierćfinale w 2022 roku, z powodu emocji u mojej żony zaczęła się akcja porodowa. Dlatego od razu po zejściu z boiska, nawet się nie przebierałem ze stroju meczowego, tylko wziąłem z szatni kurtkę i wybiegłem z hali, żeby jak najszybciej dotrzeć do szpitala. Takie historie będą wspominane do końca życia – zapewnia lubelski center.
Obecny sezon ma na razie dość trudny. Wprawdzie Wojciech Kamiński wystawia Szymańskiego w pierwszej piątce, to jednak center szybko ląduje na ławce rezerwowych i z niej nie podnosi się, bo świetnie gra Ousmane Drame. Forma polskiego środkowego jednak rośnie, a jubileuszowy mecz Szymańskiego ze Śląskiem Wrocław był już niezły. 33-latek w ciągu blisko 11 minut wprawdzie nie zdobył ani jednego punktu, to jednak miał sporo dobrych zagrań w defensywie, a także 4 zbiórki. Kibice w Lublinie mają nadzieję, że ta tendencja zostanie utrzymana również w niedzielnym spotkaniu w Szczecinie. Będzie to mecz nr 201 Szymańskiego w koszulce Startu.