Już w czwartek swój mecz czwartej kolejki rozegrają koszykarze Startu. Lublinianie tym razem zmierzą się na wyjeździe z Kingiem Szczecin (godz. 19). Czy uda im się podtrzymać zwycięską passę?
Start to zdecydowanie jedna z rewelacji nowych rozgrywek. Trzy zwycięstwa w trzech meczach? Czegoś takiego w Lublinie dawno nie widzieli. Zwłaszcza w najnowszej historii klubu po powrocie na najwyższy szczebel. Rok temu trzecią wygraną drużyna Davida Dedka odniosła w siódmym spotkaniu. Rok wcześniej w szóstym.
W sezonie 2016/2017 na trzeci komplet punktów trzeba było czekać do... 15 występu. Ciut lepiej było w rozgrywkach 2015/2016. Wtedy trzeci triumf przyszedł w 11 meczu. Z kolei w sezonie 2014/2015 w dziesiątym spotkaniu. Trzeba dodać, że obecnie w Energa Basket Lidze zostały już tylko trzy zespoły, które jeszcze nie doznały porażki. Oprócz Startu chodzi o Anwil Włocławek, a także Polski Cukier Toruń.
Czerwono-czarni w ostatnią niedzielę pokonali u siebie MKS Dąbrowa Górnicza. Po pierwszej połowie zanosiło się na lekkie, łatwe i przyjemne spotkanie, bo gospodarze mieli w zapasie aż 23 punkty. Po przerwie rywale wzięli się jednak ostro do pracy i koszykarze z Lublina musieli się napocić, żeby utrzymać miano niepokonanych.
– Przeciwnik pokazał, że potrafi rzucać nawet około 100 punktów. Dzięki naszej twardej obronie w pierwszej połowie to im się nie udało. W drugiej trochę odpuściliśmy w defensywie i goście to wykorzystali. Cieszymy się, że udało się wygrać, ale od razu po końcowej syrenie zaczęliśmy już myśleć o kolejnym przeciwniku – zapewniał trener David Dedek.
Co ciekawe, King dopiero w czwartek zaliczy domową inaugurację w sezonie 2019/2020. Do tej pory szczecinianie wszystkie, trzy spotkania rozegrali na wyjeździe. I spisali się całkiem nieźle. Wygrali dwa z nich: w Gliwicach i Wrocławiu. Przegrali za to w Sopocie z tamtejszym Treflem.
Lublinianie potrafią jednak sprawiać niespodzianki w Szczecinie. Na pięć wizyt wygrali tam dwa razy (2015 i 2019 rok). Czwartkowy mecz będzie też pojedynkiem dwóch czołowych strzelców Energa Basket Ligi. Melvin Cleveland zajmuje w tej klasyfikacji czwarte miejsce ze średnią 20,33. Brynton Lemar jest „oczko” niżej. Zawodnik czerwono-czarnych po trzech meczach notuje równo 20 punktów.
Po meczu w Szczecinie Start będzie mógł w spokoju szykować się do kolejnego występu. Ten zaplanowano dopiero na niedzielę, 27 października. Wówczas Kacper Borowski i spółka zmierzą się w hali Globus z Arką Gdynia (godz. 12.30).