Turnieju w Skarszewie to dla „czerwono-czarnych” ostatni test przed rozpoczęciem rozgrywek – 29 września ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra
Po wcześniejszych sparingach widać, że wykrystalizowała się pierwsza piątka Start Lublin: Tweety Carter, Brynton Lemar, Martins Laksa, Kacper Borowski i Jimmie Taylor. Ten ostatni wciąż nie podpisał kontraktu. 24-letni Amerykanin to bez wątpienia solidny center, chociaż mecze Memoriału Zdzisława Niedzieli obnażyły też jego wady. Tą najpoważniejszą jest słaba koordynacja ruchowa. Taylorowi czasami miał problemy ze złapaniem prostych podań, zdarzało się też, że przegrywał pojedynki fizyczne z rywalami. Podkreślić jednak trzeba jego olbrzymią ambicję i wolę walki. To właśnie jej nadmiar sprawił, że w meczu z GTK Gliwice został ukarany przewinieniem dyskwalifikującym za popchnięcie rywala bez piłki.
O wynikach Startu decydować będą obcokrajowcy. Działacze dokonali przemyślanych ruchów transferowych, co jest niezwykle istotne przy skromnym budżecie. Największe wrażenie robi na razie Laksa. Łotysz ma za sobą występy w lidze hiszpańskiej, czołowych rozgrywkach Europy. Nie trafiają tam zawodnicy przypadkowi i Laksa w Lublinie udowadnia, że zna się na swoim fachu. To przede wszystkim gracz uzdolniony rzutowo – „trójki” potraf trafiać z wysoką skutecznością.
Pozytywne wrażenie robią również Lemar oraz Carter. Pierwszy jest typem lidera, który potrafi w trudnych momentach wziąć ciężar gry na swoje barki. Carter natomiast ma problemy ze skutecznością, ale widać po nim olbrzymie doświadczenie i boiskową mądrość.
Drużynie potrzeba jeszcze zgrania, dlatego turniej w Skarszewie jest dla Startu bardzo ważny. – Wyniki sparingów nie są dla mnie istotne, dlatego chociażby przed Memoriałem Zdzisława Niedzieli mocno trenowaliśmy. Dużo bardziej istotna jest praca nad odpowiednią formą czy zachowaniem się na boisku. Treningi są tak ułożone, żeby zespół przystąpił z dobrą energią do pierwszego meczu sezonu – kończy Dedek.