Startu Gdynia i Startu Lublin nawet nie sposób porównywać. Podopieczni Pawła Turkiewicza dysponują pokaźnym, jak na warunki pierwszoligowe, budżetem i silnym oraz wyrównanym składem.
Lublinianie w tym meczu prowadzili tylko raz, kiedy w drugiej minucie punkty zdobył Paweł Kowalski. Później na parkiecie istnieli już tylko gospodarze. Ogromne problemy "czerwono-czarnym” sprawiał zwłaszcza Mateusz Kostrzewski.
Mierzący 202 cm 22-letni skrzydłowy co chwila dziurawił lubelski kosz. W całym spotkaniu zdobył 14 punktów, z czego aż dziewięć w pierwszej kwarcie. W drugiej odsłonie podopieczni Dominika Derwisza dalej tracili hurtowo punkty.
Trzeba przyznać jednak, że gospodarze byli niesamowicie skuteczni – schodząc na przerwę mogli się pochwalić 64 procentową skutecznością rzutów z gry.
Przewaga gdynian momentami sięgała ponad trzydziestu punktów, co pozwoliło Pawłowi Turkiewiczowi wprowadzić na boisko rezerwowych.
Ci zawiedli zwłaszcza w czwartej kwarcie. Lublinianie złapali wiatr w żagle i potrafili wygrać fragment tej odsłony 22:0. Swoją postawą imponował zwłaszcza Rafał Król, który po przyjściu do Lublina Piotra Pustelnika rzadko pojawiał się na parkiecie.
Tym występem wychowanek Włodawianki Włodawa pokazał, że jest w stanie skutecznie rywalizować o miejsce na boisku.
Start Gdynia - Start Lublin 91:74 (31:18, 31:15, 20:14, 9:27)
Gdynia: Śmigielski 16, Krajniewski 12 (2x3), Szpyrka 11 (1x3), Bach 4, Wojdyła 3 (1x3) oraz Kostrzewski 14, Mordzak 10 (2x3), Andrzejewski 8 (1x3), Lisewski 4, Nowakowski 3, Malczyk 3 (1x3), Krazue 3 (1x3).
Lublin: Szymański 13 (1x3), Łuszczewski 12, Król 11, Pustelnik 6 (2x3), Michalski 5 oraz Kowalski 12, Prażmo 7, Aleksandrowicz 6, Myśliwiec 2, Gazarkiewicz 0.