Niezły horror zafundowali w sobotę swoim kibicom koszykarze Startu. Lublinianie dopiero po dogrywce pokonali AZS WSGK Kutno 64:57.
Druga kwarta zakończyła się wynikiem... 6:9 na korzyść gości, a w trzeciej wcale nie było lepiej, bo w sumie Start i AZS zdobyły tylko 19 "oczek".
W tym czasie skuteczność rzutów z gry obu ekip nieznacznie przekraczała 30 procent. I przed finałową odsłoną koszykarze z Kutna mieli w zapasie pięć punktów (34:39).
Podopieczni trenera Dominika Derwisza wyrównali jednak w straty, a w końcówce mieli szanse na zwycięstwo, ale Przemysław Łuszczewski nie wykorzystał obu rzutów wolnych.
Przyjezdni też mieli swoją szansę, ale w samej końcówce pomylił się również Dawid Bręk.
W efekcie wszystko rozstrzygnęła dogrywka. A w niej sprawy w swoje ręce wzięli Paweł Kowalski i Kamil Michalski.
Ten pierwszy rzucił dwie trójki, a drugi resztę (10!) punktów Startu i "czerwono-czarni" wygrali dodatkową część gry 16:9.
– Zabrakło nam charakteru. Nie rozumiem dlaczego w najważniejszych momentach baliśmy się rzucać. Niby walczyliśmy, ale wygląda na to, że gospodarze bardziej pragnęli zwycięstwa – powiedział Jarosław Krysiewicz, trener AZS Kutno.
Start Lublin - AZS WSGK Kutno 64:57 (19:20, 6:9, 9:10, 14:9, 16:9)
Start: Kowalski 20 (9 zbiórek), Michalski 13, Aleksandrowicz 10, Łuszczewski 8 (14 zbiórek), Szymański 6, Myśliwiec 2, Król 2, Sobiło 3, Prażmo.
Kutno: Perka 17, Marciniak 14 (14 zbiórek), Bręk 10, Małecki 8, Linowski 4, Deja 2, Pustelnik 2.