(MACIEJ KACZANOWSKI)
Wysoka wygrana Wikany-Startu Lublin nad Astorią Bydgoszcz
W sobotę do hali MOSiR przyjechała Astoria Bydgoszcz, jeden z outsiderów.
Podopieczni Aleksandra Krutikowa wracali do domów mocno niepocieszeni, bo "czerwono-czarni” nie dali im żadnych szans i pewnie wygrali 70:54.
Od pierwszych minut gospodarze kontrolowali boiskowe wydarzenia. Lublinianie grali bardzo zespołowo, dzięki czemu co chwila znajdowali się na czystej pozycji.
Szczególnie wyróżnił się w tym elemencie Michał Sikora, który skończył mecz z pięcioma asystami. Po sześciu minutach miejscowi prowadzili już 17:9, ale wtedy dwukrotnie "przysnął” Marcel Wilczek, pozwalając przymierzyć za trzy punkty Sebastianowi Laydochowi i przyjezdni zbliżyli się do Wikany-Startu.
Goście ostatecznie stracili kontakt z miejscowymi w drugiej kwarcie, kiedy przez sześć minut nie potrafili trafić do kosza. Pierwsze punkty dla bydgoszczan w tej odsłonie zdobył Paweł Lewandowski, ale wtedy Astoria przegrywała już 20:31. – W mojej ocenie, to był jeden z naszych najlepszych fragmentów w tym sezonie – powiedział Patryk Pełka, skrzydłowy Wikany-Startu.
Wysokie prowadzenie nieco rozluźniło gospodarzy i w drugiej połowie wyraźnie brakowało im koncentracji. Mnożyły się złe podania oraz niecelne rzuty spod samego kosza. Presji nie udźwignęli również rezerwowi. Pod koniec trzeciej kwarty na boisku pojawił się Mateusz Wiśniewski, a w ostatnich minutach szansę zaprezentowania swoich umiejętności dostał Wojciech Hałas.
– W trakcie zawodów powiedzieliśmy sobie, że nie pozwolimy rywalom rzucić więcej niż pięćdziesiąt punktów. Nie udało się nam tego zrealizować – przyznał Dominik Derwisz.
Wśród lublinian na największe pochwały zasłużył Patryk Pełka, który według statystyk zagrał najlepszy mecz w tym sezonie. 24-letni skrzydłowy zanotował pierwsze w obecnych rozgrywkach double-double – zdobył dwanaście punktów i zebrał dziesięć piłek.
Wikana-Start Lublin – Astoria Bydgoszcz 70:54 (21:18, 19:5, 15:10, 15:21)
Wikana-Start: Wilczek 14, Pełka 12, Szawarski 10, Michalski 10, Czujkowski 8, Kowalski 7, Sikora 5, Mordzak 4, Hałas, Kaczmarski, Wiśniewski.
Astoria: Bierwagen 12, Robak 10, Laydych 10, Barszczyk 7, Milczyński 6, Lewandowski 4, Obarek 4, Szyttenholm 1, Kowalewski, Małgorzaciak.
Widzów: 700.
POWIEDZIELI
– Kluczem do zwycięstwa w tym meczu była twarda obrona i konsekwentna gra w ataku. Dzięki temu dochodziliśmy do czystych pozycji, które wykorzystywaliśmy. Nie ma co ukrywać – pierwsza połowa była w naszym wykonaniu znacznie lepsza niż druga. Później w nasze szeregi wkradło się rozluźnienie i zanotowaliśmy kilka głupich strat.
Marcel Wilczek (center Wikany-Startu)
– Z pewnością dla kibica nie był to najpiękniejszy mecz i wypada nam za to przeprosić fanów. Astoria to drużyna, która gra wariacką koszykówkę i my dostosowaliśmy się do tego. W sobotę większość z nas nie miała wyczucia w rzutach do kosza. Dobrze, że taki słaby mecz przyszedł w momencie, kiedy mierzyliśmy się z gorzej dysponowanym rywalem. Mimo wszystko, jestem optymistą przed starciem z Dąbrową Górniczą.
Wojciech Szawarski (skrzydłowy Wikany-Startu)
– Pod względem gry w ataku było to jedno z naszych najlepszych spotkań w sezonie. Życzyłbym sobie, abyśmy tak prezentowali się w każdym meczu. Graliśmy bardzo szeroko, dużo podawaliśmy i wypracowaliśmy wiele czystych pozycji do oddania rzutu. Musimy poprawić koncentrację, bo przestrzeliliśmy w kilku prostych sytuacjach. Kamila Michalskiego można usprawiedliwić, bo jego dopadła grypa żołądkowa. Dla mnie wytłumaczenia natomiast nie ma. Czasami zdarza się, że człowiek nie trafia do kosza w sytuacji sam na sam. Astoria bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, bo naprawdę dobrze i agresywnie broniła. Mają duży potencjał i jestem przekonany, że kibice w Bydgoszczy będą mieli jeszcze wiele powodów do radości.