W bólach rodziła się sobotnia wygrana Lublinianki nad Tomasovią. Gospodarze mieli ogromne kłopoty ze skutecznością, ale wygrali ostatecznie 2:1
Pierwsze pół godziny, to niby przewaga podopiecznych trenera Marka Sadowskiego, ale klarownych okazji brakowało. W 22 minucie obok bramki rywali uderzył Patryk Czułowski, a kilka chwil później ładną akcję prawym skrzydłem przeprowadził Ireneusz Baran. Oszukał jednego z obrońców, a po jego dośrodkowaniu w dobrej sytuacji znalazł się Damian Szuta jednak graczowi gości także zabrakło precyzji. W 30 minucie po lekkim rykoszecie wynik otworzył Karol Banachiewicz. Jeszcze przed przerwą ładnie z rzutu wolnego, po krótkim rogu strzelał Erwin Sobiech, a strzał kolegi próbował bez powodzenia dobijać Łukasz Mazurek.
Tuż po zmianie stron fatalną interwencję zaliczył bramkarz klubu z Wieniawy Paweł Lipiec na szczęście skórę uratowali mu obrońcy. Szybko odpowiedzieli miejscowi, po akcji Banachiewicza tylko w słupek trafił Czułowski. W kolejnych fragmentach bramka wisiała w powietrzu. Jakub Kaganek strzelał tuż obok bramki, a Banachiewicz w sytuacji sam na sam, naciskany przez obrońcę uderzył prosto w bramkarza Tomasovii. W 59 minucie Lublinianka szykowała się do rzutu wolnego, ale gospodarze nie dogadali się, kto ma dośrodkować i ostatecznie nie zrobił tego nikt, bo wszyscy rozbiegli się na boki.
Później nadal atakowała drużyna trenera Sadowskiego, ale marnowała każdą okazję i aż prosiła się o to, żeby niebiesko-biali wyrównali. Gościom udało się w 71 minucie, kiedy Krzysztof Zawiślak ładnie przymierzył po długim rogu i na Arenie Lublin zapachniało niespodzianką. Bohaterem miejscowych okazał się Mazurek, który w zamieszaniu pod bramką przyjezdnych nie kalkulował, tylko zamknął oczy i huknął do siatki.
W 78 minucie kontrowersyjną decyzję podjął sędzia dyktując tylko rzut wolny dla ekipy z Tomaszowa Lubelskiego. Marcin Świech powstrzymywał nieprzepisowo Zawiślaka. Stały fragment gry przyniósł się jednak tylko strzał w mur. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ juz zmianie i piłkarze z Lublina mogli głęboko odetchnąć, bo nie powiększyli straty do pierwszej ósemki. – Marcin przekonywał, że faulował metr przed polem karnym – mówi trener Marek Sadowski. – Ogólnie, to była ważna wygrana, bo trudno po tylu porażkach się podnieść. Mieliśmy dobre momenty, ale nad skutecznością na pewno trzeba będzie mocno popracować. Najważniejsze są trzy punkty i fakt, że nadal możemy marzyć o utrzymaniu.
Lublinianka – Tomasovia Tomaszów Lubelski 2:1 (1:0)
Bramki: Banachiewicz (30), Mazurek (76) – Zawiślak (71).
Lublinianka: Lipiec – Wołos, Mazurek, Kosiarczyk, Świech, Kaganek (90+4 Marzęda), Czułowski, Gutek (76 Skoczylas), Sobiech (82 Sadowski), Stefański (46 Dobrowolski), Banachiewicz.
Tomasovia: Wadach – Mielnuczyk, Wróblewski (53 Raczkiewicz), Smoła (84 Juśkiewicz), Skiba (81 Lasota), Misztal, Orzechowski, Szuta, Baran, Kłos (82 Iwanicki), Zawiślak.
Żółte kartki: Sobiech, Świech, Kaganek, Banachiewicz – Kłos, Lasota, Orzechowski.
Sędziował: Paweł Smyk (Biała Podlaska). Widzów: 100.