Konrad Czerniak w środę wraz z kolegami z reprezentacji stanął na najniższym stopniu podium w wyścigu sztafet. Drugiego dnia mistrzostw Europy w Danii tak różowo już nie było. Zawodnik AZS UMCS Lublin był dopiero siódmy w finale na 100 m stylem motylkowym
Czerniak w środę zrobił swoje przy okazji startu w sztafecie 4 x 50 m stylem dowolnym. Wystąpił na ostatniej zmianie i utrzymał trzecie miejsce dla Biało-Czerwonych. Nikt raczej nie spodziewał się medalu, tym bardziej, że do finałowej rozgrywki Polacy awansowali z... ósmym czasem.
Z jakim nastawieniem wychowanek Wisły Puławy przystępował do walki o medal na 100 m delfinem? Zarówno w eliminacjach, jak i półfinałach był drugi. – Z każdym kolejnym wyścigiem jest coraz lepiej. Uważam, że mam jeszcze rezerwy. Muszę przede wszystkim poprawić nawroty, bo tam dużo tracę. Powinno być jednak dobrze – tłumaczył zawodnik AZS UMCS Lublin cytowany przez „Przegląd Sportowy”.
Wyścig finałowy „Czerny” rozpoczął bardzo dobrze. Był pierwszy po 25 metrach i to miejsce utrzymał po kolejnym nawrocie. Niestety, później zaczęły się schody. Mały błąd przy „ścianie” i Czerniak musiał gonić. Różnice były minimalne jednak czas 50,31 wystarczył zaledwie do wywalczenia siódmego miejsca. Triumfował reprezentant Włoch Matteo Rivolta (49,93). Trzeci Marius Kusch z Niemiec mógł się pochwalić rezultatem 50,01. Co ciekawe, Polak pierwszą pięćdziesiątkę pokonał w ciągu 22,92 sekundy. Drugą już zdecydowanie wolniej – 27,39. Nie ma się jednak co załamywać, bo w Kopenhadze będzie jeszcze sporo szans, żeby się poprawić.
W piątek Czerniak rozpocznie rywalizację na 50 m stylem dowolnym. Rano ma zaplanowany start w eliminacjach (godz. 9.42), a w sesji wieczornej odbędą się półfinały (godz. 17) i finał (18.55). A w sobotę czeka go prawdziwy maraton, bo 28-latek spróbuje swoich sił także na 50 m stylem motylkowym i 100 m stylem dowolnym. W obu przypadkach nie będzie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek. No chyba, że ostatecznie wybierze jedną z konkurencji.
W czwartek w najlepszej ósemce na 100 m stylem grzbietowym znalazła się Alicja Tchórz. Wielkich szans na trójkę jednak nie było, bo Polka przystępowała do rywalizacji z najgorszym wynikiem. Ostatecznie zajęła siódmą lokatę z czasem 57,55. Wygrała Węgierka Katrina Hossu, która była poza zasięgiem rywalek (55,66). Do podium reprezentantce Biało-Czerwonych brakowało 0,54 sekundy.