Motor pokonał w swoim pierwszym meczu ligowym, w tym roku Tomasovię 3:1. Spotkanie szybko skończyło się dla Pawła Myśliwieckiego, który już w siódmej minucie został odwieziony karetką do szpitala. Okazało się, że napastnik gospodarzy doznał złamania kości piszczelowej
Obie drużyny zawody rozpoczęły ostrożnie. W szóstej minucie pressing Motoru rozpoczął Myśliwiecki. Niestety po pogoni za rywalem nieszczęśliwie upadl na murawę i okazało się, że będzie musiał opuścić boisko. Przerwa trwała kilkanaście minut. Niedługo później problem z kolanem zgłosił Łukasz Bartoszyk, bramkarz i kapitan Tomasovii. On także przedwcześnie udał się do szatni. Urazu doznał jeszcze Marcin Żurawski.
Zawodnicy obu ekip byli wyraźnie wybici z rytmu i gra niespecjalnie im się kleiła. Dodatkowo piłkarze Jacka Paszkiewicza byli skoncentrowani na bronieniu dostępu do swojej bramki. W wielu fragmentach w ogóle nie przekraczali linii środkowej, a na przeciwników czekali na swojej połowie. W 35 minucie szczęście miał rezerwowy golkiper przyjezdnych Michał Goral. Po uderzeniu Krystiana Mroczka nie zdołał odbić piłki, bo ta tuż przed nim podskoczyła na murawie. O centymetry minęła jednak słupek.
W 38 minucie Goral nie miał już tyle szczęścia. Damian Falisiewicz zacentrował w pole karne rywali, bramkarz gości zaliczył pusty „przelot”, a z bliska do siatki piłkę wpakował Filip Drozd. W… 57 minucie pierwszej połowy świetną okazję miał Marcin Michota. Po zbyt krótkim wycofaniu piłki do Gorala młody skrzydłowy Motoru przejął futbolówkę i stanął oko w oko z rywalem, nie zdołał jednak wpisać się na listę strzelców. Ostatecznie pierwsza część spotkania ze względu na kontuzje trwała aż 59 minut.
Po zmianie stron Tomasovia wreszcie odważniej zaatakowała. Centymetrów do szczęścia zabrakło Tomaszowi Kłosowi, który nie zdołał przeciąć piłki w polu karnym miejscowych. Pod bramką Pawła Sochy robiło się gorąco, ale zapędy gości utemperował Piotr Piekarski. Pomocnik żółto-biało-niebieskich zdecydował się na strzał z około 30 metrów. Znowu „zawalił” Goral, który za wcześnie wyskoczył do piłki i nie zdołał jej odbić, dzięki czemu zrobiło się 2:0 dla ekipy z Lublina.
Kolejne fragmenty spotkania były już spokojniejsze. W 80 minucie Drozd zaliczył asystę przy bramce Pawła Piątka. Były napastnik Orla Przeworsk w 88 minucie wygrał pojedynek z obrońcą Tomasovii, ale później nie zdołał umieścić piłki w siatce. Honor niebiesko-białych kilkadziesiąt sekund później uratował… wychowanek Motoru Krystian Brudz. Po nieporozumieniu Artura Gieragi z Sochą z bliska trafił na 1:3.
Motor Lublin – Tomasovia Tomaszów Lubelski 3:1 (1:0)
Bramki: Drozd (38), Piekarski (69), Piątek (80) – Brudz (89).
Motor: Socha – Falisiewicz, Komor, Gieraga (77 Tadrowski), Prusinowski (70 Dikij), Tymosiak, Kamiński, Mroczek, Michota (46 Piekarski), Drozd, Myśliwiecki (17 Piątek)
Tomasovia: Bartoszyk (28 Goral) – Żurawski, Wróblewski, Smoła, Skiba, Szuta (60 Śrótwa), Ratyna (75 Brudz), Baran, Orzechowski, Melnyczuk, Kłos
Żółte kartki: Falisiewicz, Piekarski – Śrótwa
Sędzia: Kacper Czarnota (Włodawa). Widzów: 2259.