

(fot. Orlen Oil Motor Lublin/facebook)
Po efektownym zwycięstwie na inaugurację nowego sezonu Orlen Oil Motor szykuje się na pierwszy domowy mecz w 2025 roku. W sobotę o godz. 18 „Koziołki” zmierzą się na stadionie przy Al. Zygmuntowskich z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa. Transmisja w Eleven Sports 2, a na naszym portalu relacja na żywo.

Powiedzieć, że gospodarze są absolutnym pewniakiem do wygranej, to nic nie powiedzieć. Drużyna Macieja Kuciapy na dzień dobry dała łupnia rywalom z Zielonej Góry.
Wynik 59:31 na korzyść gości nie zdarza się zbyt często. Na potwierdzenie możemy podać kilka liczb. W poprzednim sezonie najwięcej punktów na stadionie rywali zdobył... Orlen Oil Motor, ale „tylko” 56. „Koziołki” 62 „oczka” uzbierały za to 7 lipca 2023 roku, kiedy odwiedziły stadion w Krośnie.
Zaskoczony tak wysoką wygraną był nawet Bartosz Zmarzlik. Co ciekawe, mistrz świata nie był nawet najlepiej punktującym zawodnikiem swojej ekipy. Wywalczył 10 „oczek”, a więcej zdobyli: Dominik Kubera – 13 oraz Wiktor Przyjemski – 11.
A to wszystko świadczy o kapitalnej formie mistrzów Polski. Zresztą aktualna dyspozycja, to nie wszystko, co przemawia za Kuberą i jego kolegami. W drużynie z Lublina nie ma obecnie słabych punktów. Podopieczni trenera Kuciapy będą mieli dodatkowo atut własnego toru. Co więcej, akurat z częstochowskimi „Lwami” w ostatnich latach radzą sobie wyśmienicie.
Wygrali już siedem takich spotkań z rzędu. Ostatni raz Włókniarz ograł Motor 24 lipca 2022 roku (49:41). W tym przypadku zdobył jednak komplet punktów u siebie. Ostatnia wygrana „Medalików” przy Al. Zygmuntowskich miała za to miejsce 31 sierpnia 2020 roku (51:39). Co ciekawe, w tamtym spotkaniu w barwach gospodarzy jeździł Wiktor Lampart, który obecnie zajmuje pozycję zawodnika U24 w ekipie Włókniarza. Goście mieli za to w składzie Fredrika Lindgrena, a więc obecnego żużlowca „Koziołków”.
Problemy Włókniarza? Wszędzie
Dla wielu Orlen Oil Motor to zdecydowanie murowany kandydat do kolejnego złota. Rywale z Częstochowy mają za to w tym sezonie walczyć o utrzymanie. Jedni skazują ich na ostatnie miejsce w tabeli, inni raczej na siódme i konieczność walki o ligowy byt w barażach.
Tak czy siak trudno się dziwić. W kadrze nie ma już: Leona Madsena, Mikkela Michelsena, ale i chimerycznego Maksyma Drabika. Jest za to wielki problem z formacją juniorską. Zresztą, z czym nie ma problemów w ekipie najbliższego rywala? Kibice „Lwów” podczas sparingów mieli sporo powodów do obaw. Udało się wygrać zaledwie raz, u siebie z Cellfast Wilkami Krosno. Resztę meczów drużyna Mariusza Staszewskiego przegrała. Dwukrotnie z nie występującą przecież w PGE Ekstralidze Abramczyk Polonią Bydgoszcz czy z mocno rezerwowym składem Betard Sparty Wrocław.
Mówi się często, że sparingi, a mecze ligowe, to zupełnie inna bajka. Nie w tym przypadku, bo kiepska forma żużlowców z Częstochowy potwierdziła się na inaugurację. Bayersystem GKM Grudziądz łatwo wygrał na Krono-Plast Arenie 51:39 kontrolując spotkanie od samego początku. Już po pięciu wyścigach było 20:10 dla przyjezdnych. Z dobrej strony pokazał się jedynie Jason Doyle, który w sześciu startach wywalczył 15 punktów. Reszta zawiodła. Do dwucyfrówki dobił jeszcze jedynie Piotr Pawlicki, który również wyjeżdżał na to sześć razy. Kacper Woryna zdobył osiem „oczek”, Mads Hansen zaledwie trzy, a wspomniany już Lampart tylko jedno.
– Nie trzeba być fachowcem, żeby widzieć, że pierwsza faza zawodów jest zła w naszym wykonaniu. Tak było w sparingach, tak było na inaugurację. Bardzo źle startujemy, szukamy ustawień i dopiero w drugiej połowie zaczynamy jechać. Grudziądz skrzętnie to wykorzystał. Czeka nas dużo pracy, przede wszystkim nad startami, bo to kluczowa sprawa. Wyglądamy źle i to jest bardzo niepokojące, będziemy jednak walczyć. Jest falstart ogromny, ale tego nie jesteśmy w stanie już naprawić i trzeba skupiać się na kolejnych meczach – ocenia trener Staszewski.
