Po udanej inauguracji w wykonaniu Motoru kibice mają nadzieję, że drużyna z Lublina nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i rozpocznie marsz w górę tabeli
Mecz z Cosmosem Nowotaniec mógł się podobać. Drużyna Marcina Sasala w wielu fragmentach dominowała i stworzyła sobie mnóstwo dogodnych okazji. Udało się wykorzystać tylko dwie z nich, ale jak na pierwszy występ na naturalnej nawierzchni trzeba ten wynik uznać za dobry prognostyk. Gdyby obie drużyny miały lepiej ustawione celowniku, to spotkanie mogło się spokojnie zakończyć wynikiem 6:2 na korzyść żółto-biało-niebieskich.
– Myślę, że mecz podobał się kibicom, było sporo ciekawych akcji i najważniejsze, że dobrze rozpoczęliśmy rundę rewanżową – mówi Patryk Szysz, bohater Motoru, który zaliczył oba trafienia. – Musimy jeszcze popracować nad skutecznością, ale mamy kilku nowych chłopaków w drużynie i to normalne, że potrzeba czasu, żeby wszyscy się zgrali – dodaje nastolatek.
W najbliższych tygodniach piłkarzy zespół z Lublina czeka niecodzienna sytuacja, jak na rozgrywki ligowe. Motor w trzech meczach z rzędu będzie grał na wyjeździe. W najbliższą sobotę w Jarosławiu z tamtejszym JKS. Później rywalami będą: Spartakus Daleszyce (26 marca) i Soła Oświęcim (29 marca).
– Zanotowaliśmy dobry start w rundzie wiosennej, cieszy, że udało się zachować czyste konto, ale to dopiero początek. Teraz przed nami trudny rywal. Zespół Mariusza Sawy potrafi grać w piłkę i na pewno nie będzie łatwo o kolejne zwycięstwo – przyznaje Kamil Stachyra, który przeciwko Cosmosowi wiele razy zaczynał wysoki pressing na połowie rywali. „Kapi” znowu imponował dynamiką i ogólnie rozegrał dobre zawody.
Zaskoczeniem był brak w osiemnastce meczowej na Cosmos Olaf Martynka. Nastolatek strzelił kilka goli w sparingach i wydawało się, że może nawet powalczyć o podstawowy skład. – Zawodnik miał pecha, bo się przeziębił, miał gorączkę i zdecydowaliśmy, że lepiej nie ryzykować. Odesłaliśmy go do domu. Gdyby był zdrowy, to na pewno znalazłby się w kadrze. Mamy jednak 11 młodzieżowców, więc jest w kim wybierać. Olaf musi poczekać na swoją szansę – wyjaśnia trener Sasal.
Kolejne dobre wieści to powrót do treningów Kamila Oziemczuka. Były gracz Górnika Łęczna i Avii Świdnik uczestniczy nawet w gierkach z resztą kolegów. Popularny „Oziem” będzie mógł pojawić się na boisku za kilka tygodni. – Nie wiem, czy to jeszcze potrwa dwa, czy trzy tygodnie. Kamil czuje się jednak coraz lepiej. Jeżeli wszystko będzie ok, to myślę, że na ten zaległy mecz z Sołą będzie już do dyspozycji. Lepiej jednak poczekać jeden dzień dłużej i upewnić się, że wszystko jest w porządku – wyjaśnia szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.