Po solidnych zimowych wzmocnieniach i obiecujących wynikach meczów sparingowych wydawało się, że Lublinianka będzie mocniejsza niż w pierwszej rundzie. Niestety, w sobotę piłkarze Grzegorza Białka zaliczyli falstart na inaugurację, bo przegrali u siebie z Powiślakiem Końskowola 1:2
Gospodarze powinni objąć prowadzenie po kwadransie gry, ale Paweł Kośka przegrał pojedynek z Maksymilianem Żuberem, który jeszcze kilka miesięcy temu był graczem klubu z Wieniawy. Niewykorzystana sytuacja zemściła się tuż przed 30 minutą. W pole karne miejscowych centrował Krystian Brudz, piłkę odbił jeden ze stoperów, ale wprost pod nogi rywala. Kamil Przychodzień nie namyślając się za długo uderzył z pierwszej piłki i mimo ostrego kąta zdołał umieścić ją w bramce.
Lublinianka wyrównała po rzucie rożnym i celnym strzale Dominika Ptaszyńskiego. W końcówce oba zespoły miały swoje szanse. Najpierw podopieczni Jerzego Krawczyka, bo w 43 minucie Damian Kopeć w sytuacji sam na sam z Krystianem Krupą źle trafił w piłkę i zamiast wpakować ją do siatki praktycznie podał ją golkiperowi rywali. Dzięki temu miejscowi rozpoczęli kontrę, którą zepsuli jednak do spółki Kośka i Piotr Stefański.
Druga połowa przebiegała pod dyktando ekipy z Lublina. Niewiele jednak z tego wynikało. Owszem strzałów wcale nie brakowało jednak piłkarze trenera Białka mieli olbrzymie kłopoty, żeby przynajmniej „zatrudnić” Żubera. Kilka razy szczęścia po uderzeniach z dystansu próbował chociażby Andrzej Gutek. Także bez powodzenia. Powiślak spokojnie czekał na swoją szansę i się doczekał. W 84 minucie ładną akcję, w której brało udział kilku graczy sfinalizował Kopeć strzałem po długim rogu. Wcześniej swoje zrobili jednak Przychodzień, a także Artur Sułek.
– Krótko mówiąc zdecydowały nasze dwa gole. Przeciwnik miał swoje okazje, ale nie potrafił ich wykorzystać. Sam mecz był wyrównany. Trzeba też przyznać, że gospodarze dobrze przygotowali boisko – mówi Jerzy Krawczyk, trener zespołu z Końskowoli. Jego asystent Łukasz Giza dodaje, że wygrana w Lublinie to dobry prognostyk na resztę rundy. – Trzeba pamiętać, że graliśmy bez trzech ważnych zawodników. Nie było Patryka Grzegorczyka, Rafała Banaszka i Michała Chwiszczuka. Mimo to sobie poradziliśmy, oby tak dalej – cieszy się popularny „Gizmen”.
Lublinianka – Powiślak Końskowola 1:2 (1:1)
Bramki: Ptaszyński (38) – Przychodzień (28), Kopeć (84).
Lublinianka: Krupa – Jezior (54 Ręba), Kosiarczyk, Ptaszyński, Paździor, Skoczylas, Bednara (76 Kłyk), Sobiech, Milcz (56 Gutek), Stefański (84 Rovbel), Kośka.
Powiślak: Żuber – Pięta, Antoniak, Leszczyński, Przychodzień, R. Giziński (65 Wankiewicz), Sułek, D. Giziński (84 Niećko), Brudz (46 Salamandra), M. Kamola (90 Kowalczyk), Kopeć.
Żółta kartka: Przychodzień (Powiślak).
Sędziował: Karol Iwanowicz (Kraśnik). Widzów: 150.