– Można powiedzieć, że ponieśliśmy klęskę – tak o wyjazdowym spotkaniu Ravens Lublin mówi nam jeden z zawodników tego zespołu. Mecze z Warsaw Dragons w stolicy miały być dwa, ale odbył się tylko jeden, bo lublinianom zabrakło… zawodników.
Przed weekendem „Kruki” liczyły się jeszcze w walce o wejście do play-off Bałtyckiej Ligi Baseballu. Teraz ich szanse są niemal równe zeru. Do Warszawy baseballiści z Lublina jechali w dobrych humorach, ale miny im zrzedły po pierwszym starciu ze „Smokami”. Lublinianie przegrali aż 1:24, a na dodatek, z powodu kontuzji, stracili więcej zawodników, niż zdobyli punktów.
- Wszystko, co mogło pójść nie tak, poszło bardzo źle. Nasi zawodnicy ślizgali się po tej nawierzchni i upadali. Jeden z zawodników nabawił się z kolei urazu przy narzucie piłki. Dragons mieli za to szeroką ławkę rezerwowych, byli bardzo dobrze przygotowani do meczu i zmotywowani – chwali rywali Radosław Głowacki z ekipy Ravens Lublin.
Dla lublinian to spotkanie bardziej przypominało bitwę, bo ponieśli kilka ofiar w ludziach z powodu kontuzji. Dlatego nie podeszli do rozegrania drugiego ligowego meczu z warszawskimi „Smokami”. Muszą się teraz liczyć z tym, że otrzymają za to walkower, co oznacza, że drużyna ze stolicy Polski będzie miała na swoim koncie kolejne zwycięstwo, tym razem 7:0.
Lublinianie muszą na kolejny rok odłożyć plany o grze w fazie play-off Bałtyckiej Ligi Baseballu. Czeka ich jeszcze jedno spotkanie w tych rozgrywkach. W lipcu w Lublinie będą podejmować Stal Kutno.