ROZMOWA Z Arturem Kapelko, prezesem Górnika Łęczna
– Z żalem. Jednak nie mieliśmy na to wpływu, dostaliśmy już decyzję na piśmie. Departament Rozgrywek Krajowych uwzględnił prośbę gdynian.
• Mieliście wcześniej jakieś sygnały, czy od razu otrzymaliście decyzję z PZPN?
– W piątek od rana docierały do nas informacje ze strony Arki, że jej zawodnicy mają kłopoty zdrowotne.
• Może zabrzmi to dziwnie, ale taka sytuacja okazała się fortunna właśnie dla Arki, choć to jej piłkarzy dopadły problemy żołądkowe. Rywale w ostatnim czasie wpadli w dołek, zaczęto mówić nawet o zmianie trenera, Górnik natomiast regularnie zdobywał punkty.
– Jest takie zagrożenie, że niespodziewana i przymusowa przerwa w rozgrywkach może zespół wytrącić z rytmu. I to jest nasze zmartwienie. Ale sztab szkoleniowy zrobi wszystko, aby do tego nie doszło. Trenerzy pracują nad zmianą mikrocyklu, a jednym z elementów będzie mecz kontrolny.
• Każdy zespół ma szeroką kadrę, ponad dwudziestoosobową, a problemy Arki nie przydarzyły się tuż przed spotkaniem. Nie obawia się pan groźnego precedensu?
– Nie mnie to oceniać, my chcieliśmy grać, ale nie mieliśmy z kim.
• Latem Barcelona nie przyleciała w pierwszym terminie do Gdańska, bo u jej trenera Tito Vilanovy nastąpił nawrót chrobry nowotworowej, jednak tamto spotkanie miało charakter towarzyski. W lidze natomiast odwołanie meczu z przyczyn zdrowotnych to rzadkie zjawisko.
– To wyjątkowa sytuacja, która nie była nam na rękę i to z kilku powodów, nie tylko wyłącznie sportowych. W niedzielę mieliśmy w Łęcznej duży turniej dziecięcy Infinite Junior Cup, z udziałem ekip z całej Polski, a nawet z zagranicy. I chcieliśmy połączyć te dwa wydarzenia. Niestety, w sobotę nie mogliśmy zmierzyć się z Arką. Jej piłkarzom i trenerom życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, licząc również w sprawiedliwość losu na boisku.
• Zespół wciąż jest w budowie, ale po ostatnich dobrych występach znalazł sobie miejsce w czołówce. Czy w związku z tym nadal będziecie szukali nowego napastnika, czy strzelanie goli zostanie już oparte na Łukaszu Zwolińskim, a na kolejne transfery trzeba będzie poczekać do zimy?
– Cały czas monitorujemy rynek, różne opcje bierzemy pod uwagę. Łukasz uzyskał wysoką formę, zdobywa bramki, ale na swoją szansę pracują i czekają także Michał Paluch i Damian Szpak. Cały czas rozglądamy się za nowymi piłkarzami, którzy będą pasowali do naszej koncepcji.