Lutnia Piszczac chce pozostać w IV lidze na dłużej niż tylko sezon
W zgoła odmiennych nastrojach, niż rok temu, kończą sezon piłkarze z Piszczaca. Miejscowa Lutnia, już na dwie kolejki przed końcem, wywalczyła awans. Rok temu drużyna trenera Michała Kwietnia przeżywała gorycz degradacji z IV ligi. Wiosną 2015 cieszy się z osiągniętego sukcesu.
To już kolejny raz, kiedy Lutnia wita na zaplecze III ligi. Ostatnio grała tam przez dwa lata. W sezonie 2011/2012 obecny szkoleniowiec Lutnii Michał Kwiecień świętował awans. W pierwszym roku trenerowi udało się utrzymać w lidze. W kolejnym już nie prowadził drużyny. – Powróciłem do niej osiem kolejek przed końcem czyli wiosną 2014 roku – wspomina.
– Mimo wielu starań nie udało nam się pozostać na tym szczeblu rozgrywkowym. Jesienią, razem z zespołem rozpoczęliśmy zmagania w klasie okręgowej. Mieliśmy plan, aby zrobić wszystko co możliwe, by znowu zagrać w IV lidze.
Tymczasem w rundzie jesiennej wyrósł Lutnii poważny konkurent do walki o pierwsze miejsce. Mowa o Huraganie Międzyrzec Podlaski. Ekipa duetu trenerskiego: Michał Tusz – Daniel Rostek szła w pierwszej odsłonie sezonu jak burza. Ogrywała rywali jak chciała. Lutnię pokonała 2:1. Na 13 spotkań wygrała 12. Tylko raz zremisowała 1:1 z Unią Krzywda. W efekcie na półmetku ligi miała aż dziewięć punktów przewagi nad drugą Lutnią.
– Nie bardzo się tym martwiliśmy – wspomina trener Kwiecień. – Naszym zadaniem było dobrze przepracować przerwę zimową i cierpliwie czekać co przyniesie wiosna. Chodziło o to, abyśmy na koniec sezonu nie mieli sobie nic do zarzucenia.
Czasu między pierwszą i drugą rundą wicelider nie zmarnował. Zespół trenował pięć razy w tygodniu. Sztuczne oświetlenie umożliwiało korzystanie z boiska również w godzinach wieczornych. – To bardzo ważny argument – mówi szkoleniowiec Lutnii. – Zaczynaliśmy zajęcia o godzinie 18, a więc wtedy, kiedy już wszyscy zawodnicy wrócili z pracy. Frekwencja dochodziła do 100 procent. W zajęciach uczestniczyło zazwyczaj 15-16 piłkarzy z grupy seniorów plus kilku z młodszej grupy. Ten czas przyniósł nam wiele dobrego.
Wiosną udało się obronić straty i wskoczyć na fotel lidera. Od 7 czerwca, po wyjazdowej wygranej 2:0 z Unią Żabików, zespół Lutnii mógł już cieszyć się z powrotu do IV ligi. Duży wkład w ten sukces mieli zawodnicy, którzy dwa sezony wcześniej zbierali IV-ligowe szlify.
– To Damian Artymiuk, Krystian Korzeniewski, Piotr Kurowski i Sebastian Węgrowski. – Ta czwórka była solidnym oparciem dla całego zespołu, jej doświadczenie bardzo przydało się drużynie – tłumaczy Kwiecień. – Nie możemy też zapomnieć o piłkarzach wypożyczonych z Podlasia Biała Podlaska. Mam na myśli Jakuba Magiera oraz Tomasza i Bartosza Kaliszuków.
Co dalej? – Jesteśmy już bogatsi o IV-ligowe doświadczenia – zapewnia opiekun Lutnii. – Nie chcielibyśmy po roku znowu wracać do ligi okręgowej. Dlatego chcemy stworzyć zespół 18. równorzędnych piłkarzy. Obecnie dysponujemy 16. takimi graczami. Konieczne będzie wzmocnienie siły ataku.