Górnik Łęczna łapie wiatr w żagle. Tym razem zespół trenera Kamila Kieresia zremisował na własnym stadionie 1:1 z Lechem Poznań. Goście oddali 10 celnych strzałów – Górnik zaledwie jeden, ale i tak dał on punkt w starciu z liderem tabeli
Mecz z „Kolejorzem” wzbudził bardzo duże zainteresowanie wśród kibiców z Lubelszczyzny, bo na trybunach zasiadło ponad cztery i pół tysiąca fanów zielono-czarnych. W składzie łęcznian zabrakło jednak w tym spotkaniu najlepszego strzelca gospodarzy – Bartosza Śpiączki, który narzeka na uraz kolana odniesiony w ostatnim starciu ligowym przeciwko Rakowowi Częstochowa.
Zdecydowanym faworytem spotkania byli goście i od samego początku spotkania ostro wzięli się do pracy. Już w ósmej minucie strzelał Mikael Ishak, ale Maciej Gostomski był na posterunku. Chwilę później indywidualną akcję przeprowadził Joao Amaral, ale jego uderzenie również padło łupem bramkarza zielono-czarnych. Portugalski zawodnik przejawiał w sobotni wieczór dużą chęć do gry. W 17 minucie spróbował szczęścia strzałem z woleja tuż sprzed szesnastki, ale piłka minęła słupek bramki gospodarzy. Dosłownie minutę później lewym skrzydłem przedarł się Pedro Rebocho i dośrodkował w pole karne. Zagranie głową przedłużył Ishak, a potem futbolówka odbiła się od nogi Kamila Pajnowskiego. Finalnie do piłki dopadł Amaral i wpakował ją do siatki z najbliższej odległości.
Po strzelonym golu Lech początkowo nadal dominował. W 26 minucie szansę na gola miał Pedro Tiba, ale został zablokowany. W odpowiedzi Górnik przeprowadził kontrę, którą po wrzutce Leandro strzałem głową zamknął Michał Mak, ale bez efektu. W ostatnim kwadransie pierwszej odsłony spotkanie się wyrównało i żaden z zespołów nie zdołał poważnie zagrozić rywalom. – Trener w przerwie da nam wskazówki jak grać w drugiej połowie, bo chcemy powalczyć o zwycięstwo. Rywale mają bardzo dużo jakości, ale ja staram się robić swoje – powiedział w przerwie meczu przed kamerami Canal Plus Sport Kryspin Szcześniak.
Po zmianie stron obraz gry nie ulegał zmianie. Optyczną przewagę miał Lech, który starał się strzelić kolejną bramkę. Już w 46 minucie próbował Ishak, ale bez efektu. Później dobrze sprzed pola karnego uderzał Jakub Kamiński, a piłka minęła bramkę Górników. Ten sam zawodnik stanął przed szansą w 73 minucie przejmując piłkę tuż przed „szasnastką” łęcznian, ale znów się pomylił. Niewykorzystane szanse gości zemściły się w 79 minucie. Wówczas Siergiej Krykun popisał się znakomitym dośrodkowaniem w pole karne gości, które świetnym strzałem głową zakończył Janusz Gol.
Po straconej bramce Lechici rzucili się do odrabiania strat. W 83 minucie blisko szczęścia był Ramirez, a kilka chwil później znów uderzał Ishak, ale niecelnie. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Gostomski jeszcze raz pokazał swój kunszt zatrzymując strzał Ramireza i mecz zakończył się podziałem punktów, z którego zdecydowanie bardziej mogą cieszyć się łęcznianie.
Górnik Łęczna – Lech Poznań 1:1 (0:1)
Bramki: Gol (79) – Amaral (18).
Górnik: Gostomski – Szcześniak, Midzierski, Pajnowski, Leandro – Mak (59 Lokilo), Drewniak, Gol, 88 Serrano (72 Gąska), Krykun (90 Dziwniel) – Banaszak.
Lech: Bednarek – Pereira (62 Satka), Salamon, Milić, Rebocho – Kamiński (87 Marchwiński), Karlstrom, Tiba (62 Kwekweskiri), Amaral (62 Ramirez), Ba Loua (80 Skóraś) – Ishak.
Żółta kartka: Pedro Rebocho.
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 4528.