Piłkarze Górnika Łęczna rozpoczynają futbolowy maraton. W ciągu tygodnia aż trzykrotnie będą wybiegali na boisko
Po wyjazdowym zwycięstwie nad Piastem Gliwice morale w zespole beniaminka z Łęcznej znacząco wzrosło.
– Dawno nie wygraliśmy meczu i te trzy punkty, wywalczone w Gliwicach, były dla nas bardzo ważne w sferze mentalnej. W ten sposób oczyściliśmy głowy i pokazaliśmy, że jeszcze nie można stawiać na nas kreski – mówi Paweł Sasin, zawodnik zielono-czarnych.
31-latek odzyskał miejsce w wyjściowej jedenastce po kilku miesiącach przesiadywania na ławce rezerwowych, ale niewykluczone, że w sobotę znów zabraknie go w pierwszym składzie. Wszystko będzie zależało od tego, co urodzi się w głowie Jurija Szatałowa. Jeśli Rosjanin wyjdzie z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia, Sasin zagra.
Natomiast jeżeli postawi od pierwszych minut na Shpetina Hasaniego, decydując się na przesunięcie Fedora Cernycha na lewo skrzydło, najprawdopodobniej usiądzie na ławce rezerwowych. Trudno przecież wyobrazić sobie, żeby w pierwszym składzie zabrakło Miroslava Bożoka czy Grzegorza Bonina, głównych motorów napędowych zielono-czarnych.
Szatałow jest w komfortowej sytuacji, bo nikt z jego podopiecznych nie pauzuje za kartki, grono kontuzjowanych ostatnio także się nie powiększyło. Problemów kadrowych nie mają też krakowianie.
– Nikt nie narzeka na kontuzje, wszystkich piłkarzy mam do dyspozycji. Cracovia z nożem na gardle gra od dłuższego czasu. Urok fazy play-off polega na tym, że nikt nie ma chwili oddechu, do samego końca trwa walka. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest ciężka. Jedziemy do Łęcznej, żeby odrobić punkty, które straciliśmy z Bełchatowem – zapewnia Jacek Zieliński, szkoleniowiec Pasów na oficjalnej stronie swojego klubu.
Odkąd Zieliński zastąpił Podolińskiego na stanowisku szkoleniowca, Cracovia jeszcze nie przegrała. W trzech spotkaniach wywalczyła siedem punktów i z głównego faworyta do spadku zmieniła się w bandę walczaków, groźnych zarówno u siebie, jak i na wyjeździe.
– Trzy mecze bez porażki podbudowały zespół. Widać większy spokój i pewność w poczynaniach chłopaków. Kolejne starcie może umocnić ten spokój, albo go zburzyć. Wiem, że Łęczna jest u siebie bardzo groźna. Szykuje się ciekawe spotkanie – dodaje szkoleniowiec krakowskiego zespołu.
Dla Górnika jutrzejszy mecz będzie początkiem mini maratonu. W ciągu siedmiu dni rozegra aż trzy mecze, kolejne na wyjazdach z Koroną Kielce i Zawiszą Bydgoszcz. – Po tych spotkaniach będziemy mądrzejsi, jeśli uda nam się uzyskać korzystne rezultaty, możemy być blisko utrzymania. Chcemy załatwić to jak najszybciej, nie czekać do ostatniej kolejki – kończy Sasin.
Początek sobotniego spotkania Górnika z Cracovią o godz. 15.30.
W marcu Cracovia zawitała do Łęcznej po raz ostatni. Wówczas górą byli zielono-czarni, którzy wygrali 2:1