ROZMOWA Z Pawłem Sasinem, piłkarzem Górnika Łęczna
- Zawsze był pan taki cierpliwy?
– Wiadomo, jak człowiek był młodszy to bardziej się wkurzał, czasem jakieś fochy się strzelało. Wraz z wiekiem przyszedł rozsądek. Teraz rozumiem, że nie ma lepszego sposobu, żeby pokazać się trenerowi niż ciężka praca na zajęciach.
- Jesienią zagrał pan w trzech meczach T-Mobile Ekstraklasy w sumie 95 minut, teraz wreszcie odkleił się pan od ławki rezerwowych. Jakie to uczucie?
– Na pewno bardzo przyjemne. Lepiej razem z kolegami biegać po boisku, mieć wpływ na to co się dzieje, niż obserwować wszystko z boku. Nie ma nic bardziej stresującego.
- Czym przekonał pan do siebie trenera Jurija Szatałowa?
– To pytanie do trenera. Ja w swoim postępowaniu nie zmieniłem niczego, tak jak dawałem z siebie sto procent, tak daję nadal. Zresztą ja już o tym mówiłem. Od początku sezonu czułem się gotowy do gry od pierwszej minuty, ale wybory trenera były inne. Cieszę się, że w końcu mi zaufał i mam nadzieję, że dobrą postawą zasłużę na nowy kontrakt.
- Dużo daje pan drużynie nie tylko na prawej obronie, ale także na lewej i na skrzydle.
– W pomocy dawno nie grałem, ale to właśnie tutaj kiedyś zaczynałem i nie zapomniałem, jak tu się gra. Wszechstronność jest na pewno moją mocną stroną. Zagram na obu bokach obrony i pomocy, gdzie tylko trener mnie wystawi.
- Podczas meczu w Gliwicach cały czas wierzył pan w zwycięstwo, czy był jednak moment w którym pomyślał pan, „nie damy rady”?
– Bramka na 2:0 dla Piasta na pewno trochę podcięła nam skrzydła, ale prezentowaliśmy się całkiem nieźle i chyba wszyscy czuliśmy, że jeśli wreszcie strzelimy gola, możemy powalczyć o korzystny wynik. Udało się szybko odpowiedzieć i wyrwać trzy punkty. Chwała nam za charakter, który pokazaliśmy.
- Co ta wygrana zmieniła w szatni Górnika?
– Bardzo jej potrzebowaliśmy. Dawno nie wygraliśmy meczu i te trzy punkty, wywalczone w Gliwicach, były dla nas bardzo ważne w sferze mentalnej. Morale wzrosło, głowy się oczyściły.
- Mówi się, że jeśli kształtować charakter drużyny, to tylko w taki sposób. To spotkanie może być dla was punktem zwrotnym?
– Mam nadzieję, że tak będzie. Do tej pory ta runda nie układała się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Nie potrafiliśmy poskładać wszystkich klocków. Graliśmy dobrze, ale nie zdobywaliśmy punktów, albo ciułaliśmy je bez stylu. Teraz wreszcie udało się połączyć jedno z drugim. Mam nadzieję, że nie ostatni raz.
- Teraz przed wami mecz z Cracovią. Ewentualne zwycięstwo może ustawić was w znakomitej sytuacji wyjściowej przed dalszą fazą rozgrywek.
– Wygraliśmy w Gliwicach, ale żeby te punkty miały dla nas prawdziwą wartość musimy poprawić meczem z Cracovią. Zagramy teraz trzy mecze w tydzień, po nich będziemy dużo mądrzejsi. Chcemy jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie, nie czekać do ostatniej kolejki.