"Zielono-czarni” nie będą mieli już lepszej okazji na przełamanie wyjazdowej niemocy i pierwsze zwycięstwo poza własnym stadionem. Jeżeli w środę nie pokonają w Bytomiu Polonii, trudno mieć nadzieję, że na koniec sezonu okażą się lepsi od GKS Tychy.
Najsłabszy zespół w ligowej stawce, który w dotychczasowych 31 spotkaniach wywalczył zaledwie 19 punktów, wydaje się być jednak idealnym rywalem na przełamanie.
Z drugiej strony forma "niebiesko-czerwonych” ostatnio poszła mocno w górę. W sześciu ostatnich spotkaniach podopieczni Jacka Trzeciaka wywalczyli dziewięć punktów. Przez pięć kolejnych meczów byli niepokonani.
Zatrzymała ich dopiero Cracovia, która w sobotę zwyciężyła na własnym stadionie 2:0. Nawet za ten mecz Ślązacy zebrali jednak pochlebne recenzje.
– Była to jedna z lepszych ekip, która zagrała na naszym stadionie i aż dziw bierze, że nie zobaczymy jej w przyszłym sezonie w pierwszej lidze. Widać pracę trenera Trzeciaka i widać, że ten zespół rośnie w siłę. Życzę im wszystkiego dobrego, by jak najszybciej wrócili na zaplecze ekstraklasy, bo takie właśnie drużyny powinny grać na tym szczeblu rozgrywkowym – chwalił rywali szkoleniowiec "Pasów” Wojciech Stawowy.
Niech te słowa będą przestrogą dla "zielono-czarnych”. Bogdanka nie powinna lekceważyć przeciwnika również dlatego, że ostatnio w klubie jest trochę problemów z kontuzjami.
Przeciwko Polonii nie zagrają na pewno narzekający na urazy młodzieżowcy: Michał Zuber i Tomasz Tymosiak. Ich strata nie jest jednak wielkim osłabieniem, bo obaj byli ostatnio dość daleko od podstawowej jedenastki.
Zdecydowanie bardziej boli uraz Tomasa Pesira. Czech doznał go w trakcie meczu z Flotą Świnoujście. Musiał opuścić boisko przed ostatnim gwizdkiem sędziego i wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie już nie zagra.
Najpoważniejszym kandydatem do jego zastąpienia wydaje się Michał Paluch. Juniorski reprezentant Polski kilka razy dawał już dobre zmiany. Najwyższa pora, żeby podobnie jak Bartosz Wiązowski, dostał poważną szansę w pierwszym składzie.