Nie taki początek sezonu wyobrażano sobie w Łęcznej i Nowym Sączu. Po trzech kolejkach oba zespoły znajdują się w strefie spadkowej – Górnik ma jeden punkt, jedną zdobytą bramkę i pięć straconych, natomiast Sandecja też jedno "oczko”, cztery stracone gole i ani jednego strzelonego.
W lidze Sandecja zanotowała falstart, za to poważnie potraktowała swoje obowiązki w Pucharze Polski. W I rundzie wyeliminowała Polonię Bytom, a w kolejnej pokonała 4:2 Flotę Świnoujście.
Ten mecz był doskonałym przetarciem przed wyprawą do Łęcznej. Bramki dla gospodarzy zdobyli Maciej Bębenek (5), Arkadiusz Czarnecki (38), Przemysław Szarek (54), Adam Mójta (78).
Sandecja zagrał w składzie: Cabaj – Makuch, Szarek, Czarnecki, Mójta – Bębenek, Petran, Szczepański (73 Słaby), Zawiślan (81 Certik) – Grzeszczyk – Giel (89 Fałowski).
– To był mój debiut na ławce trenerskiej, pierwszy mecz przed kibicami i cieszę się, że drużyna zrealizował założenia. Moi zawodnicy bardzo chcieli wygrać, nie brakowało im zaangażowania i determinacji.
Zdobycie czterech bramek jest dobrym startem i prognostykiem. O naszej skuteczności przesądziły również stałe fragmenty gry, które dobrze nam wychodziły. Ale studzimy mocno głowy i twardo stąpamy po ziemi. Myślimy już o spotkaniu ligowym – skomentował awans do kolejnej fazy PP i początek swojej pracy Ryszard Kuźma.
Na przełamanie liczy również Jurij Szatałow. Niestety trener Górnika nie ma kim postraszyć na szpicy. Wszystko wskazuje na to, że szansę ponownie otrzyma 20-letni Łukasz Zwoliński, choć po problemach zdrowotnych z drużyną znowu trenuje Sebastian Szałachowski.
Damian Szpak ma już znacznie mniejsze notowania. Do "zielono-czarnych” dołączył też w ubiegłym tygodniu Paweł Zawistowski z Korony Kielce. Jeśli podpisze umowę do środy, może wyjść w podstawowym składzie.
Jest środkowym pomocnikiem, więc w tej sytuacji na skrzydło mógłby zostać przesunięty Grzegorz Bonin. I to właśnie na boku ten gracz czuje się najlepiej. Decyzja zrozumiała pod każdym względem, tym bardziej, że o postawie Nikolajsa Kozacuksa za wiele dobrego nie da się powiedzieć.
Ponadto spodziewać się należy powrotu do bramki Sergiusza Prusaka. Na początku sezonu bramkarze nie mają łatwego zadania. Przed nimi występuje zupełnie nowa jest linia defensywna, dlatego musi upłynąć jeszcze trochę czasu, aby obrońcy mogli mówić o zagraniu. A do tego dochodzi jeszcze ogromna presja ze strony trenerów.
Obaj rywale marzą o pierwszym zwycięstwie, ale to przede wszystkim Górnik musi wykorzystać atut własnego boiska i kupić sobie kilka dni spokoju. W przeciwnym razie w klubie może zrobić się nerwowo. W Sandecji już coś o tym wiedzą.