Gdyby nie VAR, to najprawdopodobniej Górnik Łęczna przegrałby w sobotę trzeci mecz z rzędu. Zielono-czarni szybko stracili w Kołobrzegu gola, a w 67 minucie tamtejsza Kotwica podwyższyła na 2:0. VAR słusznie zauważył jednak, że chwilę wcześniej gracz gości był faulowany i bramka nie została uznana. Podopieczni Pavola Stano nie zmarnowali prezentu od losu i w końcówce doprowadzili do remisu.
Sobotnie spotkanie kiepsko zaczęło się dla przyjezdnych. Już w szóstej minucie centra z rzutu wolnego trafiła na głowę Łukasza Kozajdy, który mimo obecności kilku rywali zdołał uderzyć na 1:0. Za chwilę Michał Cywiński atakował samotnie, ale skoro żaden z rywali do niego nie doskoczył, to podprowadził piłkę pod szesnastkę, a na koniec oddał całkiem niezły strzał, minimalnie obok słupka.
W 20 minucie kontrę Kotwicy zakończył za to Marcel Bykowski, syn byłego napastnika Górnika Macieja. 20-latek mierzył po długim rogu jednak nieznacznie się pomylił. 180 sekund później znowu było groźnie pod bramką Adriana Kostrzewskiego. Jonathan Junior źle dogrywał do Bykowskiego i ostatecznie nie było nawet strzału.
W 26 minucie ekipa z Łęcznej wypracowała sobie najlepszą okazję w pierwszej połowie. Kamil Orlik zaliczył przechwyt, a po chwili idealnie dograł w pole karne do Przemysława Banaszaka. Ten z ostrego kąta uderzył centymetry obok słupka. Na koniec pierwszej połowy bez powodzenia próbował jeszcze Damian Warchoł.
W drugiej połowie zielono-czarni nie mieli już nic do stracenia i trochę odważniej poszli do przodu. Długo niewiele jednak z tego wynikało. W 66 minucie zablokowany został Jakub Bednarczyk, a goście wywalczyli rzut rożny. Zamiast zagrożenia pod bramką gospodarzy, po tym stałym fragmencie przez chwilę było 2:0.
Junior świetnie utrzymał się przy piłce blisko linii bocznej, Kotwica ładnie rozegrała akcję do prawego skrzydła, gdzie mnóstwo wolnej przestrzeni miał Wolodymyr Kostewycz. Zawodnik z Ukrainy oddał kapitalny strzał z linii szesnastki i wydawało się, że jest po zawodach. Na szczęście do akcji wkroczył VAR. Sędzia podbiegł do monitora, a po krótkiej analizie uznał, że Marcin Grabowski chwilę wcześniej był faulowany. Dzięki temu zostało 1:0 dla miejscowych.
Górnik wrócił do gry, a w 79 minucie Bednarczyk powinien doprowadzić do remisu. Po centrze z lewego skrzydła jakimś cudem z najbliższej odległości zamiast do siatki posłał piłkę na poprzeczkę. Goście jednak nie rezygnowali. W 85 minucie „kąśliwy” strzał oddał Bronislav Spacil, bramkarz odbił piłkę, a drużyna z Łęcznej dłużej się przy niej utrzymała. Bekzod Ahmedov przeniósł futbolówkę na lewą flankę, Szymon Krawczyk zgrał ją do środka, a wszystko kapitalnym strzałem wykończył Banaszak. Dzięki temu podopieczni trenera Stano z dalekiej podróży przywieźli punkt.
Kotwica Kołobrzeg – Górnik Łęczna 1:1 (1:0)
Bramki: Kozajda (6) – Banaszak (86).
Kotwica: Kozioł – Kosakiewicz, Kozajda, Wełna, Kostewycz, Bykowski (72 Kurowski), Petrović, Oliveira, Cywiński, Biegański (72 Kreković) - Junior (80 Rajsel).
Górnik: Kostrzewski – Bednarczyk, de Amo, Broda, Grabowski (71 Szabaciuk), Orlik (71 Ahmedov), Deja, Ogaga (46 Spacil), Warchoł (78 Roginić), Janaszek (71 Krawczyk), Banaszak.
Żółte kartki: Junior, Kostewycz, Kosakiewicz, Petrović – Ogaga, Orlik, Deja, Roginić.
Sędziował: Łukasz Karski (Słupsk).